poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział XXXVII.

          Kiedy Kate osunęła się na ziemię z płaczem, Sealy bez wahania objęła przyjaciółkę i tuliła, dopóki dziewczyna się nie uspokoiła. Szkotka się przeraziła, ale szwagierka wydała się jej dziwnie radosna. Sealy nie potrafiła pozbyć się tego wrażenia. Drobne ciało Kate nie wydawało się już bezwładne, a szara skóra odzyskała trochę koloru. Panna Holder zaniepokoiła się na dobre, jak to możliwe, że w jednej chwili dziewczyna płacze, w drugiej się śmieje i tak w kółko?
          Zapakowała przyjaciółkę do samochodu i odwiozła do swojego męża, z którym pozostawała w separacji. Ona też miała sekret, ale musiał poczekać. Nie mogła porozmawiać z Kate, kiedy ta była w takim stanie. Nerwowo stukała palcami o kierownicę, nie wiedziała, o co chodziło, nie wiedziała, jak pomóc.
- Muszę się natychmiast zobaczyć z Darcym.- tylko tyle zdołała wydusić z siebie. 
          Sealy nie była pewna, czy to dobry pomysł. W końcu turbo bliźniaki mieli teraz załatwiać swoje sprawy. Ale skoro było to bardzo pilne. Korciło ją, żeby zapytać, nie zrobiła tego. Kate sama powie, kiedy będzie chciała. Szczęśliwie, miała jeszcze klucze domu Chrisa. Chłopaki nie zwrócili uwagi na wchodzące żony. Siedzieli oparci plecami o ścianę, stykali się ramionami i rozmawiali. Sealy zauważyła, że Chris ma zwieszoną głowę, skurczył się, chyba też schudł. Musiał się zamartwiać dniami i nocami. Ukłuło ją w lewym boku, ale stwierdziła, że nauczka mu się przyda. 
- Cześć.- odezwała się cicho. 
          Chris i Darcy podnieśli głowy na wznak. Zaskoczenie szybko przemieniło się w ciekawość. Szkotka gestem dłoni przywołała do siebie Holdera i wyprowadziła go do kuchni. 

          Kiedy zostali sami, Darcy wstał, ale żadne z nich nie wykonało innego ruchu. Mierzyli się wzrokiem. Rzeczywiście nie wyglądała najlepiej. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wykrztusić słowa. Ward zmarszczył brwi, przyszło mu do głowy, że chce go zostawić. Dziewczyna domyśliła się, czego obawia się Rudzielec. Uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do niego. Po ciele Australijczyka rozeszła się fala ciepła, tęsknił za jej szczerym uśmiechem, jej rozjaśnioną twarzą. Objął ją, a ona wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Odgarnął jej włosy z czoła. 
- Co się dzieje?
          Próbowała mu to jakoś powiedzieć, ale nie potrafiła. Na przemian zalewała się łzami i śmiała głośno. Darcy myślał już o chorobie psychicznej, kiedy do jego uszu dotarło coś, co go zainteresowało.

          Sealy zmuszała się, by nie podsłuchiwać, ale nie mogła powstrzymać się od nastawiania uszu. Próbowała nie zwracać uwagi na oczy Holdera w nią wlepione. 
- Porozmawiamy?
- Chris, nie teraz. 
- A kiedy? Kiedy będzie wreszcie ta chwila? Uspokój się tylko i porozmawiajmy normalnie. 
- Jesteś ostatnią osobą, która ma prawo stawiać warunki.- syknęła.
          Podniósł ręce w geście obronnym. 
- Przepraszam. -wymamrotał.
- To ja przepraszam.- westchnęła.- Złoszczę się, a sama nie byłam do końca fair.
- Jak to?
- Nie, nie zdradziłam Cię.
- Czyli?
- Cóż... Spodobał mi się pewien mężczyzna.- zawahała się.- Wydawało mi się, że się zakochałam. 
- A zakochałaś?- Chris poczuł zawroty głowy. Tylko nie to.
          Dziewczyna energicznie potrząsnęła głową. 
- Czar prysnął bardzo szybko, zanim zdążyło dojść do czegokolwiek.  Ale mogło, rozumiesz? Może to znak, że nasze małżeństwo się wypaliło? Może się już nie kochamy.
          Chris stanął za nią i wtulił się w jej plecy.
- Nie będę mówił za Ciebie, ale ja żałuję tego, co zrobiłem. Bo wiem, że Ty i Max jesteście dla mnie najważniejsi i zrobiłbym dla was wszystko. Seal. Jesteś kobietą mojego życia. Skąd wiem?- wiedział, o co chciała zapytać.- Bo teraz wiem, że życie bez Ciebie jest nijakie. Każdy dzień jest taki sam i nie wiem, co ze sobą zrobić. Potrzebuję twojego uśmiechu, by dobrze zacząć dzień. Twoich rumieńców, kiedy kończysz biegać i cuchniesz potem, a ja i tak mam ochotę przygarnąć Cię do siebie i nigdy nie wypuszczać. Tego, jak ochrzaniasz mnie, żebym nie jadł płatków prosto z pudełka i pił mleko prosto z butelki. Tego, że drzesz się, bo znów znalazłaś dziurę w mojej skarpetce, albo banknoty i kluczyki w świeżo wypranych spodniach. Tego, jak śmiejesz się, kiedy coś gotujesz, jak wystawiasz ze złością język, kiedy nie potrafisz czegoś zrobić. Seal, nie wiem, co mnie opętało, ale nie będę się już usprawiedliwiał. Popełniłem błąd i szczerze go żałuję. Od Ciebie tylko zależy, co dalej...
          Kobieta z ulgą przyjęła fakt, że w drzwiach kuchni pojawiła się Ruda czupryna. Nie musiała nic odpowiadać. Bo i sama nie wiedziałaby co. 
- Coś się stało?
- My już pójdziemy.
- Zaczekajcie.

          Wyznała mu miłość, znów to powiedziała. Darcy Ward stał wmurowany w ziemię. Znów się spotykali, właściwie od jakiegoś czasu, ale nie powiedziała mu tego od... od bardzo dawna.
- Zaczekaj. 
           Odsunął ją od siebie, złapał za ramiona i spojrzał w oczy. Był od niej wyższy, więc musiał się schylić. 
- Najpierw wyjaśnij mi, co się dzieje z twoim zdrowiem.
- Właśnie do tego zmierzam.- machnęła ręką.
- Słucham uważnie.
- Podejrzewano u mnie raka macicy.
- I mówisz to tak spokojnie?!
          Kate westchnęła, on jej w ogóle nie słuchał. Posadziła go na fotelu, kompletnie ignorując, że się wyrywa i próbuje ją zmusić, by pojechała z nim do szpitala.
- Jeśli w tym momencie się nie uspokoisz, słowo daję, a nigdy więcej nie zobaczysz swojego Xboxa. 
- Słucham uważnie.- momentalnie zmienił postępowanie.
- Podejrzewano.- powiedziała z naciskiem.
- Od początku poproszę.
          Usiadła mu na kolanach i oparła czoło o jego policzek.
- Znaleźli coś bliżej nieokreślonego i podejrzewali, że to rak. Bałam się badań, więc ich unikałam, lekarzy, szpitali. Jednocześnie się zamartwiałam i bałam, przez to traciłam na wadze, nie spałam, marniałam w oczach.
- Wszyscy zauważyliśmy.- Kate zgromiła do wzrokiem i zamknął usta, udając, ze wyrzuca kluczyk do kłódki.
- Zdecydowałam się raz pójść. Powiedziano mi, że guz się przemieścił i jest z lewej strony, wcześniej był z prawej. Dodatkowo, jest większy. Nie wiedziałam, co to znaczyło, ale lekarz wydawał się zmartwiony. Zlecił dodatkowe badania. Przestraszyłam się. A co jeśli umrę? I po badaniach nie pojawiłam się, chociaż próbowali się ze mną skontaktować.
- I co? Jesteś chora?
- Rano Sealy zawlokła mnie tam siłą. Miała być dobra i zła wiadomość. Dowiedziałam się, że wcześniej to było coś niegroźnego, prawdopodobnie zabłąkany pęcherzyk, który po prostu pękł.- uśmiechnęła się i zrobiła cudzysłów w powietrzy mówiąc o zabłąkanym pęcherzyku.
- No dobra, a to drugie?
- To drugie, mój drogi, to nasze dzieci. 
- Że co?!
- Chodzi o to, kochanie, że będziemy mieć dzieci. Konkretnie dwójkę. 
          Kiedy szok minął, ujął jej twarz w dłonie i pocałował. Będą mieć dzieci. BLIŹNIAKI. Zakręciło mu się w głowie. Dwójka niemowląt. Wyobraził sobie Kate z wielkim brzuchem, a później z maluchami i poczuł, że łzy napływają mu do oczu. Uklęknął przed nią, podniósł jej koszulkę i pocałował w brzuch. Dopiero teraz zauważył, że jest nieco bardziej niż zwykle wypukły, niewiele, ledwie widocznie. Znał każdy centymetr jej ciała, więc dziwił się, że wcześniej tego nie dostrzegł.
- Ja też nie widziałam różnicy.
- Kiedy...?
- Początek czwartego miesiąca.
- JUŻ?! Boże! Bliźniaki!
- Więc? Chcesz dołączyć do naszej wielkiej rodziny?
- Czy chcę? O niczym innym nie marzę!
          Wziął ją w ramiona. Takiej wiadomości się nie spodziewał. W dodatku, będą znów rodziną. Musiał stanąć na wysokości zadania.
- Darcy, niczego nie planuj. To zawsze kończy się katastrofą.
- Dobrze, już dobrze. Mówiłaś, że jest jeszcze zła wiadomość. 
- Lekarz twierdzi, że mój organizm jest na skraju wycieńczenia. Boi się, że mogę nie przeżyć ciąży i porodu. 
- Nie możesz.... Nie... Nie zgadzam się.
- Uspokój się. Nigdzie się nie wybieram. 
- Obiecaj, że zrobisz wszystko, żeby doprowadzić swój organizm do porządku. Obiecaj, że nie umrzesz. Obiecaj.
- Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy. Wszystko, z wyjątkiem usunięcia ciąży.
- Kate, ja...
- Nie, Darcy. Ty niczego nie obiecuj.
- Nie będę.- zwiesił głowę.- Po prostu się postaram. Dam z siebie wszystko. Tym razem dam.

          Ciąża rozwijała się prawidłowo, przynajmniej ta sądzili lekarze, ale Kate coś niepokoiło. Nie potrafiła skonkretyzować co dokładnie, ale wciąż pozostawało dziwne uczucie.
- Przestań chodzić w kółko. W głowie mi się kręci.- Ward podniósł wzrok znad książki.
          Kate zatrzymała się i uśmiechnęła pod nosem. Darcy Ward czyta zamiast ślęczeć przed Xboxem. Wprawdzie są to poradniki ciążowe , ale zawsze coś.
- Wiedziałaś, że do szpitala możesz zabrać płyty z ulubioną muzyką? Weźmiemy coś, co ja lubię. Ty będziesz zajęta krzyczeniem z bólu.
- Jakieś jeszcze ciekawostki?
- Możesz nawet zabrać kanapki dla partnera! Patrz, jaka mądra książka! Dobrze, że jest w dwóch wersjach językowych.
- Mam rodzić i jeszcze zadbać o to, żebyś miał co jeść?
- No, tak tutaj piszą. Możesz mi zrobić coś azjatyckiego.
- Sam sobie zrób.- rzuciła w niego poduszką.
          Przysiadła, znów ogarnęło ją uczucie, że coś jest nie tak. Zmarszczyła brwi i próbowała dotrzeć do tego, co to jest.
- Wszystko okay?- Ward momentalnie znalazł się przy niej.
- Nie wiem. Zadzwoń do doktora Jonesa i umów nas na najbliższy wolny termin.
- Ale coś się dzieje?
- Mówię, że nie wiem!- krzyknęła poirytowana faktem, że musi się powtarzać.
          Darcy wrócił po dwudziestu minutach.
- Co tak długo?
- Następny wolny termin ma za dwa tygodnie, ale zgodził się przyjąć cię dziś po dyżurze.
- Ile mamy czasu?
- Godzinę.
- Lepiej się zbierajmy.
- A gdzie podziękowanie?
          Kate przewróciła oczyma i pocałowała go w policzek. Zapakowali się w samochód Australijczyka i ruszyli do przychodni. Pacjenci uwinęli się dosyć szybko, więc Wardowie szybciej weszli do gabinetu. Dominic Jones, przystojny trzydziestopięciolatek spodziewał się paniki, krwawienia, czy czegoś w tym guście. Większość jego pacjentek czuła się onieśmielona, iż tak urodziwy mężczyzna zapoznaje się bliżej z ich ciałem. Niemniej, był profesjonalny, a przy tym szczęśliwie zamężny i nie były mu w głowie romanse, ku niezadowoleniu niektórych małolat. Dodatkowo, Jones był najlepszym specjalistą w okolicy.
- O co chodzi?
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?
- Czuję, że coś jest nie tak. Mógłbyś mnie jeszcze raz przepadać?
- W oparciu o?
- Instynkt macierzyński.
- No dobra. Niech będzie.
          Stwierdził, że wszystko jest normalnie, pokazał im, jak wyglądają ich dzieci i jak biją ich serduszka. Kate ścisnęła dłoń Darcy'ego.
- A tutaj mamy... Zaraz. Słyszycie to?
          Wardowie wpatrywali się z niepokojem w lekarza, który szeptał ciągle jedno słowo - "niesamowite".
- Co jest niesamowite?
- Posłuchajcie. Bum-bum bu-bum-bum-bu. - wybijał rytm palcem, uderzając nim o fotel. Kate i Darcy nic z tego nie rozumieli i wciąż oczekiwali na więcej wyjaśnień.
          Jones był przyzwyczajony, że ludzie nie rozumieją jego skrótów myślowych, więc pospieszył z informacjami.
- Początkowo myślałem, że serce jednego z dzieci bije nieregularnie, ale popatrzcie tu.- wskazał na małą plamkę na ekranie.
- Co to?
- To trzecie serduszko.
- Trzecie?!- Darcy wybałuszył oczy.
- Gratulacje, będziecie mieć trojaczki.
          Kate zaschło w ustach. TROJACZKI. Zastanawiała się, jak pogodzi opiekę nad trzema noworodkami, Thomasem i Darcym.
- Musicie być świadomi, że ten maluch jest mniejszy i może mieć znacznie mniejsze szanse niż pozostała dwójka. Dodatkowo, twój stan, Kate, może wszystko skomplikować. Ale zajmiemy się tym, wami i staniemy na głowach, żeby wszystko poszło zgodnie z planem.
- Dzięki, Dominic.

          Szok. Takim słowem Tomasz Gollob określiłby to, czego dowiedział się od córki. Trojaczki! Jego rodzinę czekało mnóstwo zmian, korzystając z faktu, iż sezon się kończył, on też podjął decyzję. Ogłoszono, że podczas Grand Prix w Gorzowie, Tomasz pożegna się z cyklem. Żużlowy świat wstrzymał oddech, kiedy przed zawodami w Toruniu, kończącymi cykl, speaker poinformował obecnych, że nadszedł kres całej jego kariery. Swoją decyzję trzymał w sekrecie. Chris i Darcy niewiele rozumieli z tego, co się działo. Dostrzegli poruszenie na widowni, w parku maszyn, nawet pośród dziennikarzy.
- Co to za cyrk?- Holder zwrócił się do Miedzińskiego.
- Tomasz kończy karierę.- Adrian odpowiedział mu w biegu i pobiegł poklepać po ramieniu starego mistrza. 
          Turbo bliźniacy wymienili spojrzenia. Kończyła się pewna era.
- Ej, Tomasz. Ty też mnie zostawiasz? Tylko ja zostanę ze starej ekipy?- rzucił ze śmiechem Greg Hancock. 
- Powodzenia, mistrzu.
- Miałeś jeździć wiecznie.
          Z każdej strony docierały do niego słowa otuchy i wsparcia też podziękowania za wieloletnią walkę na torze. Tomasz Gollob miał dosyć bycia zawodnikiem. Nastał czas, żeby stał się mężem, ojcem i dziadkiem. Zbyt mało miała go rodzina, zbyt mało poświęcał im czasu i uwagi. 
- Tato, co ty wyprawiasz?- głos Kate przerwał jego przemyślenia.
- Chowam się przed wszystkimi.
- W boksie? Świetna kryjówka.
- Zaraz i tak mnie otoczą, potrzebują komentarza mojej decyzji.
- No właśnie! Przecież żużel to twoje życie.
- Nie, moja droga. Ty, Victoria, Aga, Thomas i ta trójka, którą nosisz w brzuchu to moje życie. Żużlem zajmą się młodzi. Tai odbierze trofeum, a ja pożegnam się z kibicami.
          Chris, Darcy i Tomasz zdołali awansować do półfinałów, oprócz nich zameldowali się  Tai, Jarek Hampel, Adrian Miedziński, Greg i Nicki Pedersen. Chris i Darcy mierzyli się z Gregiem i Taiem. Start wygrał Greg i to on prowadził od startu do mety. Za nim trwała pasjonująca walka o drugie, premiowane awansem, miejsce. Lepiej z pierwszego łuku wyszedł Brytyjczyk. Obaj Australijczycy atakowali go wściekle. Darcy próbował raz od wewnętrznej, raz od zewnątrz. Woffinden trzymał się dzielnie. Na pierwszym łuku trzeciego okrążenia Chris upadł, ale szybko zebrał się z toru i pomknął na murawę. On wypadł z walki o finał, ale jego najlepszy przyjaciel wciąż był na torze. Zacisnął pięści i w myślach dopingował Rudzielca. Żałował upadku, ale i tak zostałby wykluczony, nawet pozostając na torze. Na ostatniej prostej, Ward zbliżył się do Taia. Wjeżdżając w drugi wiraż, wypuścił się na dużą. Metę przekraczał z zamkniętymi oczami. Nie wiedział, na którym miejscu przyjechał. Usłyszał głos speakera, który wywołał nazwisko Grega, nie dało się określić, kto był drugi. Pomknął do boksu, by obejrzeć powtórkę. Darcy Ward drugim finalistą! Rzeczywiście, wyprzedził Brytyjczyka o połowę długości koła. Razem z mechanikami wydali bliżej nieokreślone, triumfalne okrzyki i zderzyli się klatkami piersiowymi. Darcy odwrócił się w stronę kamery, pokazał zaciśniętą w górze pięść.
          Drugi półfinał dostarczył mniej emocji. Trzech Polaków mierzyło się w jednym półfinale. Już po przejechaniu kilku metrów wiadome było, że finał wzbogaci się o samych Polaków, kiedy Pedersen zdefektował na starcie. Między zawodnikami przerwy były dosyć duże. Gollob prowadził, za nim Hampel, Miedziński na trzecim miejscu. Przed ostatnim okrążeniem na torze pojawiło się sporo dymu, Jarek Hampel zwolnił i został minięty przez Adriana Miedzińskiego. Hampel ze złością cisnął motocykl na murawę. Bieg defektów. 
          Bieg finałowy miał aż cztery odsłony. W pierwszej maszyna startowa się zacięła, do góry poszła tylko jej zewnętrzna część. Kolejne dwie próby przerwano z powodu nierównego startu. Zaczynało robić się nerwowo. Miedziński nie wytrzymał i zaspał na starcie. Z kolei Tomasz wystrzelił jak z katapulty i mknął do mety niezagrożony. Momentami miał wrażenie, że Ward go asekurował, ale wolał pozbyć się takich myśli. Darcy jechał na drugiej pozycji i odpierał ataki Grega Hancocka. Nie udało mu się utrzymać za Gollobem i został wyprzedzony przez Amerykanina. 
          Tomasz pozwolił sobie na odjechanie kilku pożegnalnych okrążeń, czemu towarzyszyły gromkie brawa. Czuł, że będzie tęsknił za jazdą, za dopingiem kibiców. Ale teraz zaczynał się dla niego nowy rozdział w życiu. Słuchając Mazurka Dąbrowskiego, zamknął oczy. Po raz ostatni dał swojemu krajowi zwycięstwo. Świętowanie zakończyła fala szampana, która wyleciała w górę z ust najlepszych trzech zawodników tego wieczora. Kilka zdjęć, wywiadów i zmęczony Polak padł w hotelu na łóżko i momentalnie zasnął, nie miał siły wlec się do domu w Bydgoszczy. 

***
          Tak, jak ustalili. Obydwoje chcieli cichego ślubu w gronie najbliższych. Nie zamierzali chodzić po sądach i starać się o unieważnienie rozwodu, po prostu postanowili wziąć go jeszcze raz. Tym razem nie po pijaku. 
- Mam dla was termin...- urzędnik przewertował kalendarz, stojący na biurku.- pod koniec bieżącego miesiąca, w następnym miesiącu lub kolejny rok.
          Darcy i Kate spojrzeli po sobie, znali odpowiedź. Ich pierwszy ślub był spontaniczny, szybki i kameralny. Z drugim chcieli zdążyć przed porodem, a przecież kończył się piąty miesiąc ciąży. 
- Weźmiemy przyszły miesiąc.- powiedzieli chórem.
          Jak na potwierdzenie, któreś z dzieci wymierzyło jej solidnego kopniaka, Kate aż sapnęła. Darcy chodził dumny jak paw. Każdemu i przy każdej możliwej okazji chwalił się, że Kate nosi jego dzieci i w dodatku trojaczki.
- Tak, tak. Masz moc w nasieniu, Rudzielcu.- usłyszał od Taia podczas wypadu na mecz do Holdera.
- A żebyś wiedział, Woffi.
          Tego dnia oglądali powtórkę spotkania Poole Pirates z  King's Lynn Stars. Sezon skończył się kilka tygodni temu, ale Holder miał wszystkie mecze nagrane i odtwarzał je w wolnej chwili, analizując swoje błędy.
- Daj już spokój, królu plemników. Oglądajmy.- Holder zagarnął garść popcornu.
          Darcy naburmuszył się, koledzy sobie z niego żartowali, a on tryskał energią. Miał ochotę krzyczeć każdemu, że znów zostanie ojcem i to potrójnie! Wprawdzie przeszło mu przez myśl, że zajmowanie się trójką noworodków nie jest proste, z jednym było przecież ciężko, ale wierzył, że kobiety mają to we krwi i jakoś dadzą sobie radę z Kate. Życie wreszcie się do niego uśmiechnęło.

______________________________________________________________________

Kończymy powoli opowieść o Kate i Darcym. W planach jest pewien projekt, ale nie jest jeszcze dopracowany, dlatego mam do was pytanie. Kogo chciałybyście widzieć w głównych rolach żużlowych? Oczywiście, nie będzie to głosowanie, tylko sugestie, które wezmę bądź nie pod uwagę, o ile zdecyduję się wykorzystać pomysł. Pisać zaczęła, ale modyfikacje możliwe. ;)


Dzisiaj mam wolne, ale kurs prawa jazdy nie czeka, więc do zobaczenia! :3