piątek, 11 lipca 2014

Rozdział XXXIX, czyli koniec.

          Rozsiadła się wygodnie na kanapie i wsłuchiwała w dochodzące z korytarza głosy. Jej mąż dyskutował z Mią, dyskutował to zbyt dużo powiedziane. Kłótnia przeciągała się na kolejny kwadrans. Nie potrafił zrozumieć, że to jej pierwsza randka, ciężko było przyjąć do wiadomości, że dziewczynki mają już po 14 lat.
          Czas uciekał im przez palce. Obserwowali z niepokojem, jak dziewczynki rosną, dojrzewają i zmieniają się. Były takie podobne, a tym samym tak bardzo różne.
          Mia zaczęła interesować się chłopcami, makijażem i kolorowymi pisemkami. Rodzice po cichu liczyli, że jej to przejdzie. Niestety, nasilało się. Rudy zawsze mówił, że nic nie szkodzi, jedna nieudana córka nie zaszkodzi, mają jeszcze dwie z zapasie. Oczywiście żartował, ale często obrywało mu się za takie gadanie od buntującej się nastolatki. Teraz też patrzył na jej długie blond włosy, swobodnie opadające na szczupłe plecy. Ludzie twierdzili, że jest podobna do matki, ale dla niego była kopią swojego dziadka. Spierali się o godzinę powrotu, nie chciał się zgodzić, by było to później niż o siódmej. Martwił się za każdym razem, kiedy jego maleństwa wychodziły z domu. A co dopiero z obcym i starszym facetem! No z tym facetem przesadził, chłopak jest starszy od Mii o rok i mieszka po sąsiedzku.
          Kate spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się do siebie. Za kilkanaście minut do domu powinna wpaść Hannah. Przybędzie tylko przegryźć coś pomiędzy zajęciami i pobiegnie na kolejne zajęcia dodatkowe. Wiadomo było, po kim odziedziczyła zapał do nauki. Dobrze jej szło z naukami ścisłymi, ale języki obce to jej pasja. Polski i angielski znała, dwujęzyczność się przydawała, kiedy chciała dostać wakacyjną pracę w Polsce u dziadka. Jej kwalifikacje podnosiła znajomość hiszpańskiego i fińskiego. Pracodawców kupowała, kiedy dodawała, że uczy się jeszcze duńskiego, rosyjskiego i węgierskiego. Poszła w ślady brata i przeskoczyła kilka klas, stawiała przed sobą kolejne cele. Ambicja nie pozwalała jej się poddać.
          Nie pomyliła się, siedem minut później na kanapę obok niej opadła Hannah z bułką w dłoni. Na zmianę przeżuwając i bełkocząc, próbowała coś wyjaśnić matce. Ktoś zasłonił jej oczy. Zapach potu i nawierzchni z torów żużlowych podpowiedział jej, kim jest tajemnicza osoba. Lily ze śmiechem wygładziła koński ogon związany na czubku głowy. Ojciec pękał z dumy, kiedy poinformowała wszystkich, że chce być żużlowcem, kobietą na żużlu. Ale nie, nie taką, która jest sławna, bo jest kobietą. Chciała coś osiągnąć, być najlepsza jak jej ojciec, wujek i dziadek. Po zakończeniu kariery przez jej tatę- czterokrotnego już mistrza świata, większość sprzętu przeszła na nią, ojciec wypełnił braki w asortymencie i nadzorował jej rozwój, pomagał, służył radą. Miał swojego następne.
          Thomas kończył już naukę na Cambridge, pomimo, że dzieciaki w jego wieku dopiero zaczynają, on kończył już drugi kierunek. 'Geniusz', tak mówiono o nim w rodzinie. Kate pękała z dumy, jej mały, maleńki synek skończył astrofizykę na jednej z najlepszych angielskich uczelni i powoli dobiega końca jego przygoda z biochemią na tym uniwersytecie.
          Sealy wybaczyła mężowi. W geście pojednania sprawili sobie drugiego synka. Ojciec Kate z żoną również postarali się o potomka. Stety lub niestety, Aga była bezpłodna, więc zdecydowali się na adopcję dwójki rodzeństwa, które straciło rodziców w pożarze. Mieszka z nimi też przyrodnia siostra Kate, bo jej matka zapiła się pewnego dnia na śmierć. Ot, koniec żywota taki sam, jak całe życie.
          Drzwi trzasnęły trzykrotnie. Chwilę później na miejsce obok niej opadł Rudzielec. Kate patrzyła na swojego męża z taką samą miłością, jak przez wszystkie te lata. Każdego dnia kochała go bardziej. Wszystkie rozstania i powroty umocniły ich więź i już nic nie było w stanie jej zerwać.
- Udało nam się życie, nie sądzisz?- szepnął jej we włosy i zaciągnął się ich zapachem.
- Wyjątkowo się z tobą zgadzam.- uśmiechnęła się i pomyślała, jaką jest szczęściarą.

środa, 2 lipca 2014

Rozdział XXXVIII

          Cesarskie cięcie. Darcy w myślach wertował wszystko, co wiedział na ten temat. Wnioski nie były najlepsze, nie miał pojęcia co to. Odkąd dowiedział się, że ta opcja jest bezpieczniejsza dla dzieci i ich matki, uparcie namawiał Kate do podjęcia takiej decyzji. Ona sama już dawno zdecydowała, że nie chce narażać swoich 27. tygodniowych maluchów. Niedotlenienie, odklejenie się łożyska dla drugiego i trzeciego dziecka przeważyły sprawę. O ile u niego wszystko wracało do normy, o tyle u Chrisa nie było tak różowo. No, nie do końca. Już nic nie miało być 'normą'. Trzy niemowlaki i sześciolatek. Brzmiało jak koszmar, i milion nieprzespanych nocy. 
           Sealy nie wróciła do Chrisa, widywał się z Maxem raz w tygodniu i ciężko znosił rozstania. Nadal starał się o żonę. Wszyscy widzieli, że ta powoli zaczyna się łamać, cóż, kochała go. Ale postanowiła sobie, że będzie musiał się postarać, i to solidnie, by odzyskać ich dwójkę.
          Z początku ciążę matki najgorzej znosił Thomas. Obawiał się, że bliscy stracą nim zainteresowanie. Dlatego zatracał się w książkach. Potrafił czytać, nie składając liter, a pochłaniał wszystko, począwszy od bajek dla dzieci, przez książki psychologiczne i kryminały, na podręcznikach do matematyki, fizyki i informatyki skończywszy. Wbrew pozorom, wszyscy wciąż stawiali go na pierwszym miejscu. Dziadek Gollob pękał z dumy, słysząc o postępach wnuka w nauce. A wujek Chris i Darcy przekomarzali się i wykłócali, po kim Tommy jest taki mądry.
 Nikt nie chciał przyznać racji Wardowi, że to dzięki niemu.

Otworzyła drzwi. Coś kwiliło coraz głośniej. Wzrokiem przeszukała pomieszczenie. Pieć kołysek. Zajrzała do pierwszej, nikogo tam nie znalazła. Ale biała pościel cała była umazana czerwoną farbą. Zatkała nos, w pomieszczeniu strasznie cuchnęło. Podeszła do drugiej, znów pustka, znów czerwona farba. W trzeciej farby było mniej, za to jakieś czarne kreski. Dotknęła jednej palcem wskazującym. Włosy. Krótkie, cienkie, czarne włosy. Wciąż jeszcze przyczepione do skóry. Plastelinowaty płat skóry napawał ją lękiem, zadrżała, nagle zrobiło jej się zimno. Zawahała się, zanim zrobiła kolejny krok. Smród się nasilał. Kwilenie ustało. Zajrzała do czwartej, tam leżało niemowlę. Sine na twarzy, ze łzami w oczach. Dusiło się. Przerażona, chciała je ratować. Kiedy dotknęła śliskiej skóry niemowlęcia, zamieniło się w czerwoną farbę. Powąchała ciemną ciecz, znała ten zapach. Krzyknęła i poczuła, że traci grunt pod nogami. Ostatnia napawała ją trwogą. Na miękkich nogach podeszła bliżej. Jej wielki brzuch zniknął. Dzieci, gdzie dzieci? Rzuciła okiem na kołyskę, w środku znajdowała się trójka niemowlaków. Spały głęboko. To był pierwszy moment, kiedy poczuła spokój. Od razu zalała ją fala miłości, to musiały być jej maluchy. Nagle otworzyły oczy. Kate cofnęła się przerażona. Brak białek, brak tęczówek, po prostu czerwień. Źle postawiła stopę i runęła na ziemię, zamknęła oczy, błagając, by koszmar się skończył...

          Otworzyła oczy, z początku nie wiedziała gdzie jest. Stopniowo przyzwyczajała się do ciemności. Wrażenie pułapki powoli znikało. Spokojny oddech Darcy'ego, dobiegający z drugiej połowy łóżka, pozwolił jej się odprężyć. Oparła głowę o zagłówek łóżka i otarła łzy z policzków. Coś było nie tak, nic jej nie bolało, ale czuła się źle. W ustach jej zaschło, podniosła się, ale miała problemy ze wstaniem. Trąciła lekko Rudzielca, ale ten tylko przewrócił się na drugi bok. Spróbowała jeszcze raz, ale skutek był podobny, Ward zachrapał głośno i nakrył się kołdrą do samej szyi. Zrezygnowana złapała oparcie fotela i dźwignęła swoje duże, ciężkie ciało. Dzieci niczego nie ułatwiały, chociaż nie czuła ich ruchów, ich ilość była sporym utrudnieniem w wykonywaniu codziennych czynności.
          Schody dłużyły się w nieskończoność. Dysząc i sapiąc udało jej się trafić do kuchni. Oparła się o drzwi lodówki, by odpocząć chociaż trochę. Nie było części jej ciała, która nie była spuchnięta i która nie obrosła rozstępami. Właściwie Kate już nie patrzyła w lustro, bo od razu zaczynała się zastanawiać, jak i kiedy zrzuci nadmiar ciała.
          Drgnęła, słysząc brzdęk uderzenia spadającego plastiku o  podłogę. Automatycznie rozejrzała się. Z lekką obawą ruszyła w kierunku salonu. Wcześniej nie zwróciła uwagi na ciche głosy, dobiegające z owego pomieszczenia.
- Halo?- zawołała, nikt jej nie odpowiedział.
          Walczyła ze sobą, by nie pobiec obudzić męża, ale wiedziała, że ktokolwiek jest w salonie, zdąży ją namierzyć, zanim wdrapie się na kilka pierwszych stopni. Wzięła głęboki oddech i poczuła jak odwaga napełnia jej ciało, a przynajmniej tak sobie wmówiła, kiedy trzęsła się ze strachu.
- Thomasie Christopherze Ward! Co to ma znaczyć? Dlaczego oglądasz telewizję o trzeciej nad ranem?!
          Zdenerwowała się nie na żarty. Chłopiec miał prawie sześć lat, a operował technologią lepiej niż niejeden spec. Odkąd Darcy pokazał, którym guzikiem włączyć telewizor, Tommy sam nauczył się działania wszystkich funkcji urządzeń,w tym laptopa mamy, Xboxa taty też. Nikt nie ukrywał, że Thomas przewyższa inteligencją rówieśników, pierwszy raz powiedział jej to przedszkolny psycholog, kiedy odkrył, że młody Ward w wieku czterech lat płynnie rozwiązywał działania matematyczne na poziomie gimnazjum, dodatkowo operował biegle dwoma językami.
- O północy miał być program o niezwykłych wynalazkach i chciałem go obejrzeć.
- Ale jest trzecia!
- Nagrałem sobie i oglądałem drugi raz.- promienny uśmiech rozjaśnił jego twarz.
- Jak to nagrałeś? Kto ci pokazał, jak używać nagrywarkę?
- To łatwe.- młody machnął ręką.- Patrz!
          Pociągnął mamę za rękę i podprowadził bliżej. Wymienił płytę w nagrywarce, nacisnął kilka przycisków. Odczekał chwilę i puścił nagrany program. Kate wpatrywała się w syna z otwartymi ustami.
- Dobra, ale teraz marsz spać.- zmierzwiła mu włosy.
          Czarne włosy zawsze wydawały się być w nieładzie. Sześciolatek wpatrywał się błagalnie w matkę swoimi jasnoniebieskimi oczyma. Kate roześmiała się, ale była nieustępliwa. Wygoniła go z salonu z groźbą, że jeśli zaraz nie znajdzie się w łóżku, zabierze mu wszystkie modele statków do sklejania. Thomas opuścił pomieszczenie z naburmuszoną miną. Po chwili jednak wrócił.
- Mamo...- szepnął cicho.
- Miałeś spać, słoneczko. Boisz się iść sam?
          Chłopiec energicznie pokręcił głową i wyciągnął rękę przed siebie. Na jego dłoni widniała czerwona plama.
- Tommy, co to jest? Skaleczyłeś się?
          Młody Ward znów pokręcił głową i pokazał jej na ścieżkę, biegnącą od schodów do kuchni, od kuchni do salonu. Automatycznie spojrzała w dół, po jej nogach spływała krew.
- Biegnij po tatę. Szybko.- nakazała synkowi i przełknęła głośno ślinę. Dopiero teraz zwróciła uwagę na ból.
          Głośny tupot stóp zagłuszył jej szloch.

          Ward poczuł szarpnięcie, gwałtownie się odwrócił, zrzucając tym samym syna z brzegu łóżka. Thomas potarł pośladki, ale nie zapłakał.
- Z mamą źle, musisz iść ze mną na dół.
          Darcy zerwał się z łóżka i pobiegł na dół, trzymając syna za rękę.
- Mały, wsiadaj do auta. Nie mamy czasu szukać opiekunki.
          W momencie, kiedy Thomas sadowił się w foteliku, Rudzielec z trudem niósł krwawiącą żonę. Jechał jak szalony, miał gdzieś przepisy drogowe. Nie wiedział, czy to już, czy po prostu coś się stało złego z dziećmi albo z Kate. Po drodze zaalarmował Holdera i Tomasza, że coś się dzieje.
          Wszyscy czekali w napięciu na lekarzy. Tommy nie dał się zmusić do powrotu do domu. Wdrapał się na kolana ojca i wtulony w niego powoli zasypiał. Sealy przejęła się losem przyjaciółki, zapomniała o postanowieniach odnośnie męża. Martwiła się i potrzebowała go obok, potrzebowali siebie nawzajem. Złapała go za rękę i położyła głowę na jego ramieniu. Godziny ciągnęły się w nieskończoność. Kiedy wreszcie drzwi od sali się otworzyły, wszyscy zerwali się z miejsc. Lekarz tylko poprosił, by mąż Kate Ward poszedł za nim. Darcy podał syna teściowi i podążył we wskazanym kierunku, ze zdenerwowania wyłamywał palce.

          Darky wrócił dopiero po dwudziestu minutach.
- I co?
- Darcy, mów wreszcie!
          Ale Ward wydawał się oszołomiony.
- No mów!
- Córki.- wyszeptał, wpatrując się w Thomasa.
- Trzy dziewczynki?- zdziwił się Holder.
- Trzy córki.
          Nie był w stanie się ruszyć. Chciał iść zobaczyć dzieci, a jednocześnie bał się tego. Dowiedział się, że Kate zaczęła przedwcześnie rodzić i zrobiono jej cesarkę. Podobno już powoli wraca do siebie. Maluchy będą musiały pozostać w inkubatorze przez jakiś czas, ale wszystko wskazywało na to, że są zdrowe. W najgorszej kondycji była najmłodsza, najmniejsza dziewczynka, ale poprawnej.
          Następnego dnia mógł wreszcie zobaczyć ukochaną. Dostali polecenie, by nazwać dziecko A,B i C. Każde z nich miało inny pomysł. Kate chciała jedno z pięciu: Hannah, Emily, Amy, Mia, Grace. Darcy wybrał siedem: Lily, Sarah, Emma, Jade, Zoe, Sophie i Bella.
- Zwariowałeś? Nie nazwiemy żadnej z nich Jade.
- A Amy niby lepsze? Jak dla prostytutki.
- A na tym nasz Rudzielec się zna.- do pomieszczenia wparował Holder z małżonką i Thomasem.
- Odwal się, tutaj się myśli.
- Darcy! Thomas.- Kate upomniała męża, wskazując jednocześnie na obecność syna.
          Sześciolatek przytulił się do mamy i wdychał jej zapach. Długo jej nie było, zbyt długo. Ale teraz będzie miał trzy siostry, będzie starszym bratem. Matka posadziła go na brzegu łóżka i objęła.
- Pokaż.- Holder wziął do ręki kartkę z imionami. - Bella? Co za idiotyczne imię.
- Oddawaj.- Darcy zrobił naburmuszoną minę i wykreślił trzy imiona z listy. Zostało dziewięć.
- Darky, czy ty przypadkiem nie miałeś dziewczyn o imionach Emma i Sarah?- Chris zrobił niewinną minę.
- Chcesz nazwać nasze córki imionami swoich byłych?- Kate uniosła brwi do góry.
- Wykreśl jeszcze Grace, Zoe i Sophie.- zasugerowała Sealy dla bezpieczeństwa.
- Co zostało?
- Hannah, Emily, Mia i Lily.- przeczytał Noddy.
- Co sądzisz, synku?
- Mi się podobają...- pierworodny Kate i Darcy'ego zamyślił się. - W szkole mamy taką jedną fajną Mię. Z resztą, pani Hannah też jest super. I trzecie.. Lily.
- Dlaczego Lily?
- Bo moja dziewczyna ma na imię Lily.- odparł z dumą chłopiec.
          Dorośli spojrzeli po sobie rozbawieni. Nikt z nich nie miał pojęcia, że chłopiec ma dziewczynę.
- Długo masz już dziewczynę?- zagaił wujek Chris.
- Od przedwczoraj. Ale jest trochę dziwna.
- Dlaczego dziwna?
- Bo nie lubi modeli samolotów, nie chce czytać i się uczyć. Zamiast tego, ciągle by się bawiła. Męcząca jest!
          Thomas rozłożył bezradnie ręce, a jego rodzina wybuchnęła śmiechem. Taki młody, a taki stary.
- Postanowione.- Darcy wyciągnął długopis i wpisywał imiona obok liter.- Dziecko A- Mia Karen. Dziecko B- Hannah Michelle. Dziecko C- Lily Katherine. Pasuje? Świetnie.
- Nie mogę się doczekać, aż zabierzemy je do domu.
- Ja tez.- Darky pocałował żonę w głowę.- Ja też.




_______________________________________________________________

Wychodzi na to, że nowe opowiadanie jest w trakcie pisania. 
Czy coś z tego wyjdzie, się okaże. ;)
Udanego wieczoru wszystkim! :3


PS. Matura zdana. Mogło być lepiej, ale nie narzekam.
W końcu 87% to mój najgorszy wynik. :3

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział XXXVII.

          Kiedy Kate osunęła się na ziemię z płaczem, Sealy bez wahania objęła przyjaciółkę i tuliła, dopóki dziewczyna się nie uspokoiła. Szkotka się przeraziła, ale szwagierka wydała się jej dziwnie radosna. Sealy nie potrafiła pozbyć się tego wrażenia. Drobne ciało Kate nie wydawało się już bezwładne, a szara skóra odzyskała trochę koloru. Panna Holder zaniepokoiła się na dobre, jak to możliwe, że w jednej chwili dziewczyna płacze, w drugiej się śmieje i tak w kółko?
          Zapakowała przyjaciółkę do samochodu i odwiozła do swojego męża, z którym pozostawała w separacji. Ona też miała sekret, ale musiał poczekać. Nie mogła porozmawiać z Kate, kiedy ta była w takim stanie. Nerwowo stukała palcami o kierownicę, nie wiedziała, o co chodziło, nie wiedziała, jak pomóc.
- Muszę się natychmiast zobaczyć z Darcym.- tylko tyle zdołała wydusić z siebie. 
          Sealy nie była pewna, czy to dobry pomysł. W końcu turbo bliźniaki mieli teraz załatwiać swoje sprawy. Ale skoro było to bardzo pilne. Korciło ją, żeby zapytać, nie zrobiła tego. Kate sama powie, kiedy będzie chciała. Szczęśliwie, miała jeszcze klucze domu Chrisa. Chłopaki nie zwrócili uwagi na wchodzące żony. Siedzieli oparci plecami o ścianę, stykali się ramionami i rozmawiali. Sealy zauważyła, że Chris ma zwieszoną głowę, skurczył się, chyba też schudł. Musiał się zamartwiać dniami i nocami. Ukłuło ją w lewym boku, ale stwierdziła, że nauczka mu się przyda. 
- Cześć.- odezwała się cicho. 
          Chris i Darcy podnieśli głowy na wznak. Zaskoczenie szybko przemieniło się w ciekawość. Szkotka gestem dłoni przywołała do siebie Holdera i wyprowadziła go do kuchni. 

          Kiedy zostali sami, Darcy wstał, ale żadne z nich nie wykonało innego ruchu. Mierzyli się wzrokiem. Rzeczywiście nie wyglądała najlepiej. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wykrztusić słowa. Ward zmarszczył brwi, przyszło mu do głowy, że chce go zostawić. Dziewczyna domyśliła się, czego obawia się Rudzielec. Uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do niego. Po ciele Australijczyka rozeszła się fala ciepła, tęsknił za jej szczerym uśmiechem, jej rozjaśnioną twarzą. Objął ją, a ona wtuliła się w niego i zaczęła płakać. Odgarnął jej włosy z czoła. 
- Co się dzieje?
          Próbowała mu to jakoś powiedzieć, ale nie potrafiła. Na przemian zalewała się łzami i śmiała głośno. Darcy myślał już o chorobie psychicznej, kiedy do jego uszu dotarło coś, co go zainteresowało.

          Sealy zmuszała się, by nie podsłuchiwać, ale nie mogła powstrzymać się od nastawiania uszu. Próbowała nie zwracać uwagi na oczy Holdera w nią wlepione. 
- Porozmawiamy?
- Chris, nie teraz. 
- A kiedy? Kiedy będzie wreszcie ta chwila? Uspokój się tylko i porozmawiajmy normalnie. 
- Jesteś ostatnią osobą, która ma prawo stawiać warunki.- syknęła.
          Podniósł ręce w geście obronnym. 
- Przepraszam. -wymamrotał.
- To ja przepraszam.- westchnęła.- Złoszczę się, a sama nie byłam do końca fair.
- Jak to?
- Nie, nie zdradziłam Cię.
- Czyli?
- Cóż... Spodobał mi się pewien mężczyzna.- zawahała się.- Wydawało mi się, że się zakochałam. 
- A zakochałaś?- Chris poczuł zawroty głowy. Tylko nie to.
          Dziewczyna energicznie potrząsnęła głową. 
- Czar prysnął bardzo szybko, zanim zdążyło dojść do czegokolwiek.  Ale mogło, rozumiesz? Może to znak, że nasze małżeństwo się wypaliło? Może się już nie kochamy.
          Chris stanął za nią i wtulił się w jej plecy.
- Nie będę mówił za Ciebie, ale ja żałuję tego, co zrobiłem. Bo wiem, że Ty i Max jesteście dla mnie najważniejsi i zrobiłbym dla was wszystko. Seal. Jesteś kobietą mojego życia. Skąd wiem?- wiedział, o co chciała zapytać.- Bo teraz wiem, że życie bez Ciebie jest nijakie. Każdy dzień jest taki sam i nie wiem, co ze sobą zrobić. Potrzebuję twojego uśmiechu, by dobrze zacząć dzień. Twoich rumieńców, kiedy kończysz biegać i cuchniesz potem, a ja i tak mam ochotę przygarnąć Cię do siebie i nigdy nie wypuszczać. Tego, jak ochrzaniasz mnie, żebym nie jadł płatków prosto z pudełka i pił mleko prosto z butelki. Tego, że drzesz się, bo znów znalazłaś dziurę w mojej skarpetce, albo banknoty i kluczyki w świeżo wypranych spodniach. Tego, jak śmiejesz się, kiedy coś gotujesz, jak wystawiasz ze złością język, kiedy nie potrafisz czegoś zrobić. Seal, nie wiem, co mnie opętało, ale nie będę się już usprawiedliwiał. Popełniłem błąd i szczerze go żałuję. Od Ciebie tylko zależy, co dalej...
          Kobieta z ulgą przyjęła fakt, że w drzwiach kuchni pojawiła się Ruda czupryna. Nie musiała nic odpowiadać. Bo i sama nie wiedziałaby co. 
- Coś się stało?
- My już pójdziemy.
- Zaczekajcie.

          Wyznała mu miłość, znów to powiedziała. Darcy Ward stał wmurowany w ziemię. Znów się spotykali, właściwie od jakiegoś czasu, ale nie powiedziała mu tego od... od bardzo dawna.
- Zaczekaj. 
           Odsunął ją od siebie, złapał za ramiona i spojrzał w oczy. Był od niej wyższy, więc musiał się schylić. 
- Najpierw wyjaśnij mi, co się dzieje z twoim zdrowiem.
- Właśnie do tego zmierzam.- machnęła ręką.
- Słucham uważnie.
- Podejrzewano u mnie raka macicy.
- I mówisz to tak spokojnie?!
          Kate westchnęła, on jej w ogóle nie słuchał. Posadziła go na fotelu, kompletnie ignorując, że się wyrywa i próbuje ją zmusić, by pojechała z nim do szpitala.
- Jeśli w tym momencie się nie uspokoisz, słowo daję, a nigdy więcej nie zobaczysz swojego Xboxa. 
- Słucham uważnie.- momentalnie zmienił postępowanie.
- Podejrzewano.- powiedziała z naciskiem.
- Od początku poproszę.
          Usiadła mu na kolanach i oparła czoło o jego policzek.
- Znaleźli coś bliżej nieokreślonego i podejrzewali, że to rak. Bałam się badań, więc ich unikałam, lekarzy, szpitali. Jednocześnie się zamartwiałam i bałam, przez to traciłam na wadze, nie spałam, marniałam w oczach.
- Wszyscy zauważyliśmy.- Kate zgromiła do wzrokiem i zamknął usta, udając, ze wyrzuca kluczyk do kłódki.
- Zdecydowałam się raz pójść. Powiedziano mi, że guz się przemieścił i jest z lewej strony, wcześniej był z prawej. Dodatkowo, jest większy. Nie wiedziałam, co to znaczyło, ale lekarz wydawał się zmartwiony. Zlecił dodatkowe badania. Przestraszyłam się. A co jeśli umrę? I po badaniach nie pojawiłam się, chociaż próbowali się ze mną skontaktować.
- I co? Jesteś chora?
- Rano Sealy zawlokła mnie tam siłą. Miała być dobra i zła wiadomość. Dowiedziałam się, że wcześniej to było coś niegroźnego, prawdopodobnie zabłąkany pęcherzyk, który po prostu pękł.- uśmiechnęła się i zrobiła cudzysłów w powietrzy mówiąc o zabłąkanym pęcherzyku.
- No dobra, a to drugie?
- To drugie, mój drogi, to nasze dzieci. 
- Że co?!
- Chodzi o to, kochanie, że będziemy mieć dzieci. Konkretnie dwójkę. 
          Kiedy szok minął, ujął jej twarz w dłonie i pocałował. Będą mieć dzieci. BLIŹNIAKI. Zakręciło mu się w głowie. Dwójka niemowląt. Wyobraził sobie Kate z wielkim brzuchem, a później z maluchami i poczuł, że łzy napływają mu do oczu. Uklęknął przed nią, podniósł jej koszulkę i pocałował w brzuch. Dopiero teraz zauważył, że jest nieco bardziej niż zwykle wypukły, niewiele, ledwie widocznie. Znał każdy centymetr jej ciała, więc dziwił się, że wcześniej tego nie dostrzegł.
- Ja też nie widziałam różnicy.
- Kiedy...?
- Początek czwartego miesiąca.
- JUŻ?! Boże! Bliźniaki!
- Więc? Chcesz dołączyć do naszej wielkiej rodziny?
- Czy chcę? O niczym innym nie marzę!
          Wziął ją w ramiona. Takiej wiadomości się nie spodziewał. W dodatku, będą znów rodziną. Musiał stanąć na wysokości zadania.
- Darcy, niczego nie planuj. To zawsze kończy się katastrofą.
- Dobrze, już dobrze. Mówiłaś, że jest jeszcze zła wiadomość. 
- Lekarz twierdzi, że mój organizm jest na skraju wycieńczenia. Boi się, że mogę nie przeżyć ciąży i porodu. 
- Nie możesz.... Nie... Nie zgadzam się.
- Uspokój się. Nigdzie się nie wybieram. 
- Obiecaj, że zrobisz wszystko, żeby doprowadzić swój organizm do porządku. Obiecaj, że nie umrzesz. Obiecaj.
- Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy. Wszystko, z wyjątkiem usunięcia ciąży.
- Kate, ja...
- Nie, Darcy. Ty niczego nie obiecuj.
- Nie będę.- zwiesił głowę.- Po prostu się postaram. Dam z siebie wszystko. Tym razem dam.

          Ciąża rozwijała się prawidłowo, przynajmniej ta sądzili lekarze, ale Kate coś niepokoiło. Nie potrafiła skonkretyzować co dokładnie, ale wciąż pozostawało dziwne uczucie.
- Przestań chodzić w kółko. W głowie mi się kręci.- Ward podniósł wzrok znad książki.
          Kate zatrzymała się i uśmiechnęła pod nosem. Darcy Ward czyta zamiast ślęczeć przed Xboxem. Wprawdzie są to poradniki ciążowe , ale zawsze coś.
- Wiedziałaś, że do szpitala możesz zabrać płyty z ulubioną muzyką? Weźmiemy coś, co ja lubię. Ty będziesz zajęta krzyczeniem z bólu.
- Jakieś jeszcze ciekawostki?
- Możesz nawet zabrać kanapki dla partnera! Patrz, jaka mądra książka! Dobrze, że jest w dwóch wersjach językowych.
- Mam rodzić i jeszcze zadbać o to, żebyś miał co jeść?
- No, tak tutaj piszą. Możesz mi zrobić coś azjatyckiego.
- Sam sobie zrób.- rzuciła w niego poduszką.
          Przysiadła, znów ogarnęło ją uczucie, że coś jest nie tak. Zmarszczyła brwi i próbowała dotrzeć do tego, co to jest.
- Wszystko okay?- Ward momentalnie znalazł się przy niej.
- Nie wiem. Zadzwoń do doktora Jonesa i umów nas na najbliższy wolny termin.
- Ale coś się dzieje?
- Mówię, że nie wiem!- krzyknęła poirytowana faktem, że musi się powtarzać.
          Darcy wrócił po dwudziestu minutach.
- Co tak długo?
- Następny wolny termin ma za dwa tygodnie, ale zgodził się przyjąć cię dziś po dyżurze.
- Ile mamy czasu?
- Godzinę.
- Lepiej się zbierajmy.
- A gdzie podziękowanie?
          Kate przewróciła oczyma i pocałowała go w policzek. Zapakowali się w samochód Australijczyka i ruszyli do przychodni. Pacjenci uwinęli się dosyć szybko, więc Wardowie szybciej weszli do gabinetu. Dominic Jones, przystojny trzydziestopięciolatek spodziewał się paniki, krwawienia, czy czegoś w tym guście. Większość jego pacjentek czuła się onieśmielona, iż tak urodziwy mężczyzna zapoznaje się bliżej z ich ciałem. Niemniej, był profesjonalny, a przy tym szczęśliwie zamężny i nie były mu w głowie romanse, ku niezadowoleniu niektórych małolat. Dodatkowo, Jones był najlepszym specjalistą w okolicy.
- O co chodzi?
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz?
- Czuję, że coś jest nie tak. Mógłbyś mnie jeszcze raz przepadać?
- W oparciu o?
- Instynkt macierzyński.
- No dobra. Niech będzie.
          Stwierdził, że wszystko jest normalnie, pokazał im, jak wyglądają ich dzieci i jak biją ich serduszka. Kate ścisnęła dłoń Darcy'ego.
- A tutaj mamy... Zaraz. Słyszycie to?
          Wardowie wpatrywali się z niepokojem w lekarza, który szeptał ciągle jedno słowo - "niesamowite".
- Co jest niesamowite?
- Posłuchajcie. Bum-bum bu-bum-bum-bu. - wybijał rytm palcem, uderzając nim o fotel. Kate i Darcy nic z tego nie rozumieli i wciąż oczekiwali na więcej wyjaśnień.
          Jones był przyzwyczajony, że ludzie nie rozumieją jego skrótów myślowych, więc pospieszył z informacjami.
- Początkowo myślałem, że serce jednego z dzieci bije nieregularnie, ale popatrzcie tu.- wskazał na małą plamkę na ekranie.
- Co to?
- To trzecie serduszko.
- Trzecie?!- Darcy wybałuszył oczy.
- Gratulacje, będziecie mieć trojaczki.
          Kate zaschło w ustach. TROJACZKI. Zastanawiała się, jak pogodzi opiekę nad trzema noworodkami, Thomasem i Darcym.
- Musicie być świadomi, że ten maluch jest mniejszy i może mieć znacznie mniejsze szanse niż pozostała dwójka. Dodatkowo, twój stan, Kate, może wszystko skomplikować. Ale zajmiemy się tym, wami i staniemy na głowach, żeby wszystko poszło zgodnie z planem.
- Dzięki, Dominic.

          Szok. Takim słowem Tomasz Gollob określiłby to, czego dowiedział się od córki. Trojaczki! Jego rodzinę czekało mnóstwo zmian, korzystając z faktu, iż sezon się kończył, on też podjął decyzję. Ogłoszono, że podczas Grand Prix w Gorzowie, Tomasz pożegna się z cyklem. Żużlowy świat wstrzymał oddech, kiedy przed zawodami w Toruniu, kończącymi cykl, speaker poinformował obecnych, że nadszedł kres całej jego kariery. Swoją decyzję trzymał w sekrecie. Chris i Darcy niewiele rozumieli z tego, co się działo. Dostrzegli poruszenie na widowni, w parku maszyn, nawet pośród dziennikarzy.
- Co to za cyrk?- Holder zwrócił się do Miedzińskiego.
- Tomasz kończy karierę.- Adrian odpowiedział mu w biegu i pobiegł poklepać po ramieniu starego mistrza. 
          Turbo bliźniacy wymienili spojrzenia. Kończyła się pewna era.
- Ej, Tomasz. Ty też mnie zostawiasz? Tylko ja zostanę ze starej ekipy?- rzucił ze śmiechem Greg Hancock. 
- Powodzenia, mistrzu.
- Miałeś jeździć wiecznie.
          Z każdej strony docierały do niego słowa otuchy i wsparcia też podziękowania za wieloletnią walkę na torze. Tomasz Gollob miał dosyć bycia zawodnikiem. Nastał czas, żeby stał się mężem, ojcem i dziadkiem. Zbyt mało miała go rodzina, zbyt mało poświęcał im czasu i uwagi. 
- Tato, co ty wyprawiasz?- głos Kate przerwał jego przemyślenia.
- Chowam się przed wszystkimi.
- W boksie? Świetna kryjówka.
- Zaraz i tak mnie otoczą, potrzebują komentarza mojej decyzji.
- No właśnie! Przecież żużel to twoje życie.
- Nie, moja droga. Ty, Victoria, Aga, Thomas i ta trójka, którą nosisz w brzuchu to moje życie. Żużlem zajmą się młodzi. Tai odbierze trofeum, a ja pożegnam się z kibicami.
          Chris, Darcy i Tomasz zdołali awansować do półfinałów, oprócz nich zameldowali się  Tai, Jarek Hampel, Adrian Miedziński, Greg i Nicki Pedersen. Chris i Darcy mierzyli się z Gregiem i Taiem. Start wygrał Greg i to on prowadził od startu do mety. Za nim trwała pasjonująca walka o drugie, premiowane awansem, miejsce. Lepiej z pierwszego łuku wyszedł Brytyjczyk. Obaj Australijczycy atakowali go wściekle. Darcy próbował raz od wewnętrznej, raz od zewnątrz. Woffinden trzymał się dzielnie. Na pierwszym łuku trzeciego okrążenia Chris upadł, ale szybko zebrał się z toru i pomknął na murawę. On wypadł z walki o finał, ale jego najlepszy przyjaciel wciąż był na torze. Zacisnął pięści i w myślach dopingował Rudzielca. Żałował upadku, ale i tak zostałby wykluczony, nawet pozostając na torze. Na ostatniej prostej, Ward zbliżył się do Taia. Wjeżdżając w drugi wiraż, wypuścił się na dużą. Metę przekraczał z zamkniętymi oczami. Nie wiedział, na którym miejscu przyjechał. Usłyszał głos speakera, który wywołał nazwisko Grega, nie dało się określić, kto był drugi. Pomknął do boksu, by obejrzeć powtórkę. Darcy Ward drugim finalistą! Rzeczywiście, wyprzedził Brytyjczyka o połowę długości koła. Razem z mechanikami wydali bliżej nieokreślone, triumfalne okrzyki i zderzyli się klatkami piersiowymi. Darcy odwrócił się w stronę kamery, pokazał zaciśniętą w górze pięść.
          Drugi półfinał dostarczył mniej emocji. Trzech Polaków mierzyło się w jednym półfinale. Już po przejechaniu kilku metrów wiadome było, że finał wzbogaci się o samych Polaków, kiedy Pedersen zdefektował na starcie. Między zawodnikami przerwy były dosyć duże. Gollob prowadził, za nim Hampel, Miedziński na trzecim miejscu. Przed ostatnim okrążeniem na torze pojawiło się sporo dymu, Jarek Hampel zwolnił i został minięty przez Adriana Miedzińskiego. Hampel ze złością cisnął motocykl na murawę. Bieg defektów. 
          Bieg finałowy miał aż cztery odsłony. W pierwszej maszyna startowa się zacięła, do góry poszła tylko jej zewnętrzna część. Kolejne dwie próby przerwano z powodu nierównego startu. Zaczynało robić się nerwowo. Miedziński nie wytrzymał i zaspał na starcie. Z kolei Tomasz wystrzelił jak z katapulty i mknął do mety niezagrożony. Momentami miał wrażenie, że Ward go asekurował, ale wolał pozbyć się takich myśli. Darcy jechał na drugiej pozycji i odpierał ataki Grega Hancocka. Nie udało mu się utrzymać za Gollobem i został wyprzedzony przez Amerykanina. 
          Tomasz pozwolił sobie na odjechanie kilku pożegnalnych okrążeń, czemu towarzyszyły gromkie brawa. Czuł, że będzie tęsknił za jazdą, za dopingiem kibiców. Ale teraz zaczynał się dla niego nowy rozdział w życiu. Słuchając Mazurka Dąbrowskiego, zamknął oczy. Po raz ostatni dał swojemu krajowi zwycięstwo. Świętowanie zakończyła fala szampana, która wyleciała w górę z ust najlepszych trzech zawodników tego wieczora. Kilka zdjęć, wywiadów i zmęczony Polak padł w hotelu na łóżko i momentalnie zasnął, nie miał siły wlec się do domu w Bydgoszczy. 

***
          Tak, jak ustalili. Obydwoje chcieli cichego ślubu w gronie najbliższych. Nie zamierzali chodzić po sądach i starać się o unieważnienie rozwodu, po prostu postanowili wziąć go jeszcze raz. Tym razem nie po pijaku. 
- Mam dla was termin...- urzędnik przewertował kalendarz, stojący na biurku.- pod koniec bieżącego miesiąca, w następnym miesiącu lub kolejny rok.
          Darcy i Kate spojrzeli po sobie, znali odpowiedź. Ich pierwszy ślub był spontaniczny, szybki i kameralny. Z drugim chcieli zdążyć przed porodem, a przecież kończył się piąty miesiąc ciąży. 
- Weźmiemy przyszły miesiąc.- powiedzieli chórem.
          Jak na potwierdzenie, któreś z dzieci wymierzyło jej solidnego kopniaka, Kate aż sapnęła. Darcy chodził dumny jak paw. Każdemu i przy każdej możliwej okazji chwalił się, że Kate nosi jego dzieci i w dodatku trojaczki.
- Tak, tak. Masz moc w nasieniu, Rudzielcu.- usłyszał od Taia podczas wypadu na mecz do Holdera.
- A żebyś wiedział, Woffi.
          Tego dnia oglądali powtórkę spotkania Poole Pirates z  King's Lynn Stars. Sezon skończył się kilka tygodni temu, ale Holder miał wszystkie mecze nagrane i odtwarzał je w wolnej chwili, analizując swoje błędy.
- Daj już spokój, królu plemników. Oglądajmy.- Holder zagarnął garść popcornu.
          Darcy naburmuszył się, koledzy sobie z niego żartowali, a on tryskał energią. Miał ochotę krzyczeć każdemu, że znów zostanie ojcem i to potrójnie! Wprawdzie przeszło mu przez myśl, że zajmowanie się trójką noworodków nie jest proste, z jednym było przecież ciężko, ale wierzył, że kobiety mają to we krwi i jakoś dadzą sobie radę z Kate. Życie wreszcie się do niego uśmiechnęło.

______________________________________________________________________

Kończymy powoli opowieść o Kate i Darcym. W planach jest pewien projekt, ale nie jest jeszcze dopracowany, dlatego mam do was pytanie. Kogo chciałybyście widzieć w głównych rolach żużlowych? Oczywiście, nie będzie to głosowanie, tylko sugestie, które wezmę bądź nie pod uwagę, o ile zdecyduję się wykorzystać pomysł. Pisać zaczęła, ale modyfikacje możliwe. ;)


Dzisiaj mam wolne, ale kurs prawa jazdy nie czeka, więc do zobaczenia! :3


piątek, 30 maja 2014

Rozdział XXXVI.

          Stukał palcami o ścianę boksu i czekał na początek zawodów. Rozmowa z Kate wiele mu uświadomiła. Miał już dosyć, chciał skończyć z dawnym życiem, a ciągle do niego wracał. Po co mu była kolejna zdobycz? Owszem, chciał ułożyć sobie życie, może nawet z Paulą, ale dopiero niedawno zrozumiał, że blondynka nie jest tą, która go uszczęśliwia. Spotykali się tylko kilka miesięcy, a Darcy nie myślał o niej już od dawna. I jeszcze ta sprawa z nim...
          Na Motoarenie powoli zbierały się tłumy, pomimo, że do rozpoczęcia zawodów zostało mnóstwo czasu. Kątem oka obserwował toruńskich juniorów zaśmiewających się z czegoś do łez. Nie rozumiał o czym mówili, jego znajomość języka polskiego wciąż była na niskim poziomie.Wydarzenia ostatniego półrocza wiele mu uświadomiły, żałował tylko, że tak późno do tego doszedł.

           Opieka nad małym Thomasem zbliżyła go do byłej żony. Spędzał u nich mnóstwo czasu, bo Kate nie była w stanie nosić młodego non stop. Tommy miał kilka żeber złamanych, dodatkowo ucierpiał prawy nadgarstek i obie nogi. Syn marudził tylko na początku- nie mógł biegać, chodzić na spacery, grać z tatą i wujkami w piłkę. Później zaczął spędzać dużo czasu z ojcem i wujkiem Chrisem, którzy próbowali go rozweselić. Co więcej, mały Max też pomagał i często bawił się w bycie starszym bratem.
          Paula nawet się nie przejęła, kiedy jej powiedział, że to koniec. Podkreśliła, iż znalazła nowego partnera i przyznała mu rację, że lepiej będzie jeśli się rozstaną. Zdziwiło go to, zasmuciło trochę też, ale nie na długo. Potrzebował z kimś porozmawiać, a Chris wymigał się ważną sprawą do załatwienia, więc nie drążył tematu - Noddy sam powie, kiedy będzie gotów, a przecież Darcy doskonale wiedział, gdzie był jego, może już były, przyjaciel. Postanowił pobyć z Thomasem i rozweselić się, nie przejmował się faktem, że pora odwiedzin już dawno minęła, było sporo po dziewiątej.

          Kate zdziwiła się, widząc go o tak później porze, zjawił się kiedy dochodziła jedenasta, ale wpuściła go do środka. Wyglądał mizernie, miała wrażenie, że ma ochotę się rozpłakać. Bez słowa usiadł przy stole w jadalni i wpatrywał się w nią pytająco.
- Śpi, położył się przed chwilą.
          Darcy pokiwał głową, wydawał się być nieobecny. Ona też miała kiepski dzień. Emil wymógł na niej decyzję odnośnie ich wspólnej przyszłości. Nie zastanawiała się długo, wiedziała, że go nie kocha i on też to wiedział. Nie mógł się tylko z tym pogodzić. Czekał cierpliwie i miał nadzieję, iż go w końcu pokocha, ale każdy kolejny dzień oczekiwania irytował go coraz bardziej. Kate odpowiedziała mu to, co mówiła zawsze: "Mogę Ci zaproponować jedynie przyjaźń". Rosjanin uderzył pięścią w stół i wyszedł. Początkowo żałowała swojej odpowiedzi, ale pocieszała się myślą, że nie mogłaby z nim być, nie kochając go. Wyjęła z szafki butelkę wina, które dostała od ojca na wyjątkową okazję. Zaśmiała się smutno i powiedziała do siebie, że lepszej okazji mieć nie będzie. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi, a w nich pojawił się jej były mąż.
          Postawiła przed nim drugi kieliszek i napełniła go winem. Stuknęli się nimi ze smutnymi uśmiechami. W ustach zatrzymała ciecz na dłuższą chwilę, by dobrze poczuć smak. Nie odzywali się do siebie, ich interakcja ograniczała się do napełnienia drugiemu kieliszka. Wino skończyło się zaskakująco szybko, Kate sięgnęła do barku po kolejną butelkę. Stanęła przy oknie i wpatrywała się w krajobraz. Oczyma wyobraźni ujrzała siebie z gromadką dzieci i Emilem, ich ojcem, spacerujących i zaśmiewających się z czegoś. Mogło tak być, ale nie będzie i tak wolała. Unieszczęśliwiliby się nawzajem.
          Ward siedział pogrążony w swoich myślach. Przypomniał sobie, jak Pauli nie interesował jego wypadek, obrażenia jego syna, nie przejęła się rozstaniem. Dotarło do niego, że nie przeżywał jej odejścia, ale straty na trwały związek.
          Chwilę później znalazł się obok niej i wpatrywał się w ten sam punkt, co ona od dłuższej chwili. Stykali się ramionami i wciąż sączyli wino. Chciała coś powiedzieć, czuła, że powinna, ale z jej ust wydobyło się tylko westchnięcie.
- Co jest ze mną nie tak?
          Powiedział to tak cicho, że nie była pewna, czy jakiekolwiek słowa padły, czy tylko się przesłyszała. Powoli odwrócił głowę i uśmiechnął się smutno. Nie oczekiwał odpowiedzi, jeszcze nie. To nie był koniec tego, co miał do powiedzenia. Oparła się o parapet i wpatrywała w niego wyczekująco. Odstawił kieliszek.
- Niszczę wszystko, co jest dobre i mnie spotyka.
          Usiadł i oparł się plecami o ścianę, Kate kucnęła przed nim i przytrzymała się jego kolan.
- Paula znalazła sobie innego, ale nie to jest najgorsze. W gruncie rzeczy mam ją gdzieś.- westchnął smutno.- Nie chcę być wiecznie dzieckiem.
- Minie Ci. Zawsze mija.
- Mam dość.- Ward pokręcił głową.- Kiedyś trzeba zmądrzeć.
          Spojrzał w jej oczy i przełknął ślinę.
- Wiem, że zniszczyłem nasz związek, naszą rodzinę. Wiem, że nie mamy już żadnych szans. Ale jest Thomas i muszę skupić się na byciu dobrym ojcem. Jestem to winien i jemu, i sobie. Kogo ja oszukuję... Jestem okropnym ojcem, byłem okropnym mężem. Można mi wiele zarzucić, zabawy kobietami, kłopoty z prawem...
          Szeptał. Rozczulił ją, złapała go za dłoń i ścisnęła ją w geście otuchy. Oparł czoło o jej ramię i zamknął oczy. Walczył ze sobą, nie chciał się przy niej rozkleić.
- Potrafisz mi wybaczyć?
- Co?
- To, że Cię zraniłem, że zniszczyłem to, co nas łączyło. Że zraniłem Thomasa... Zawiodłem wszystkich i zniszczyłem, zmarnowałem każdą daną mi szansę. Zdaję sobie sprawę, że kiedy wracałaś, miałaś nadzieję, że się zmieniłem, dorosłem, a ja konsekwentnie Cię zawodziłem. Chciałbym to zmienić.. Chciałbym w przyszłości założyć rodzinę, mieć więcej dzieci. Potrzebuję wsparcia. Wiem, że nie mam prawa o to prosić, ale to zrobię. Proszę, błagam o szansę. Chociażby na przyjaźń. Potrzebuję Cię w moim życiu, Twojej obecności.
          Pogłaskała go po policzku. Był dla niej nadal ważny, ale wiedziała, że ma rację. Był dużym dzieckiem i nie potrafił dorosnąć, ale bolało ją jego cierpienie. Wino się skończyło, sięgnęli po whisky.
- To nie wszystko. - Darcy spuścił wzrok i wyłamywał palce.- Nie mam już najlepszego przyjaciela.
          Kate zdziwiła się, kiedy doszła do niej siła smutku, żalu i tęsknoty w jego głosie. Jasne było dla niej, o kim mówił. Nie wiedziała tylko, co się stało. Zanotowała w myślach, by porozmawiać ze swoim bratem. Dla Warda nie było łatwo, ani przyjemnie o tym mówić, ale skoro już przyszedł i rozmawiali, przełamał niechęć.
- Przyłapałem go z Paulą.
          Kate wytrzeszczyła oczy.
- Zdefiniuj 'z Paulą'.
- Z Paulą.- zaśmiał się szyderczo.- Mój najlepszy przyjaciel zapomniał o fakcie, że jest moim najlepszym przyjacielem, że ma żonę i syna, że Paula to moja dziewczyna i postanowił sprawdzić, jak jego język będzie wyglądał w jej ustach. Zdrajca.A może... Może to moja wina. Może to ja wszystko niszczę, wszystko jedno czy związki, czy przyjaźnie...
          Nie zorientowała się, które z nich zainicjowało pocałunek. W jednej chwili patrzyła na niego, w drugiej czuła jego wargi na swoich.

          Tęsknił za jej dotykiem, nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Kiedy powoli zaczęli ściągać z siebie ubrania, zdążył tylko w myślach podziękować Pauli i Holderowi.

          Wszedł do kuchni powoli, jęcząc z bólu z każdym kolejnym ruchem. To był idealny moment, nikogo nie zastał. Sięgnął po lód i zaciskając zęby, usiadł na sofie w salonie. Należało mu się, tak w ogóle zdziwił się, że nie dostało mu się jeszcze bardziej. Tłumaczył sobie, że tak trzeba. Chciał obwinić wszystkich pozostałych, ale porzucił ten pomysł. Jakie miał do tego prawo? Od początku do końca wszystko niszczył. Wszystko było jego winą.
          Mimo wszystko miał dużo szczęścia. Miał całą masę szczęścia i wymienił to na nic. Sam by siebie pobił, gdyby nie był takim tchórzem. Gdyby nie był tchórzem, nie zniszczyłby wszystkiego. Ciągle wyrzucał sobie brak odwagi. Dokąd go to zaprowadziło?
- Cholera, chyba złamałem nogę.- jęknął do siebie i opadł na poduszki.
          Nie wstawał, chociaż chciał iść do szpitala. Jeden moment wystarczył, żeby dojrzeć swój koniec. W momencie kiedy Darcy ich nakrył, wszystko straciło swój urok. Nie potrafił tego wyjaśnić, nie chciał mu zrobić krzywdy, ale teraz Paula nalegała, by zostawił rodzinę. Chris zrozumiał, że wcale tego nie chce. Wymienili kilka pocałunków, nic więcej. Zdawał sobie sprawę, że dla Warda to było coś więcej, dlatego musiał się postarać i odzyskać jego przyjaźń. Ale Seal? Przecież jeśli się nie dowie, nie będzie sprawy.
          Potrzebował rozmowy, wyjął telefon. Chciał zadzwonić, ale nie wiedział do kogo. Wszystkich swoich bliskich zaniedbywał przez Polkę. Z żoną naturalnie nie mógł pomówić o swoich problemach, musiałby jej wszystko wyjaśnić, a nie chciał stracić jej i Maxa. Darcy? Prychnął, Ward był ostatnią osobą, która odebrałaby od niego połączenie. Kate? Zawahał się, mógłby z nią porozmawiać pod warunkiem, że nie wie. Ale czy Ward już ją poinformował? Wybrał numer siostry.
- Tak?
          Nawet nie widząc jej, mógł się domyślić, że dopiero wstała. Uśmiechnął się pod nosem.
- To ja.
- I czego mój braciszek potrzebuje o czwartej nad ranem?
          Odruchowo spojrzał na zegarek. Zapomniał się, zapomniał o upływającym czasie.
- Pogadać.- powiedział cicho.
          Milczała dłuższą chwilę, wiedział, że ze sobą walczyła. Czyli wie...
- Okay. Wpadnij na obiad.
- Jest mały problem.- poklepał się po bolącej go nodze i skrzywił z bólu.- Chyba złamałem nogę.
- Kupię coś na mieście i wpadnę z obiadem. Chyba, że Sealy coś Ci przygotowała na czas jej nieobecności.
- Nieobecności?
- Szkocja, pamiętasz? Jej rodzinne strony. Pojechała z Maxem do rodziców.
          Uderzył pięścią w czoło, zapomniał. Teraz już wszystko było jasne, jasna była pustka panująca w domu.
- To do zobaczenia.
- Cześć, Kate.
          To miała być długa noc. Wezwał taksówkę. Najpierw noga, potem problemy.

          Obudził się, mając ją w ramionach. Czuł suszę w ustach, w głowie mu szumiało. Nie wiedział tylko, czy to przez alkohol, czy po nocy spędzonej z byłą żoną. Wstał, starając się jej nie obudzić. Thomas wołał matkę, Ward pospieszył do jego pokoju. Zdziwienie malca ustąpiło szczęściu, że ojciec jest blisko i nadziei, iż rodzice być może się pogodzą. Darcy'emu imponowała inteligencja syna, nie miał wątpliwości, po kim Tommy ją ma. Kate wzięła prysznic, w ręczniku skierowała się w stronę kuchni.
- Darcy? Co Ty tu jeszcze robisz?
          Nie spodziewał się fanfar, ale chociaż uśmiechu. Zaniepokoił go jej wygląd. Nie taką ją zapamiętał. Nie miała na sobie ani grama makijażu, więc bladość jej skóry i przerażające cienie pod oczami nadawały jej wyglądu zmęczonej i chorej. 
- Śniadanie robię.- uśmiechnął się, nie potrafiąc odgonić złych przeczuć. 
          Ucieszyła się, że jest. Nie spodziewała się takiego finału ich spotkania, ale potrzebowała jego pomocy. Nie dla siebie, jej nie mógł pomóc. 
          Żegnając się, musiał ją podtrzymać.
- Kate, dobrze się czujesz?
- Tak, tak. 
- Nie wyglądasz najlepiej.
- To tylko grypa.
- Ta noc...- zaczął, ale zamilkł. 
- Może wpadniesz na kolację w sobotę?
- Zapraszasz mnie na randkę?
- Jasne.- uśmiechnęła się, a on pocałował ją w policzek.
- Niech będzie sobota.
          Cieszył się rozstaniem z Paulą. Tak naprawdę, Holder wyświadczył mu przysługę. Żadna inna się nie liczyła, miał swoją rodzinę i zamierzał o nią zawalczyć. 

          Nikt nie otworzył jej drzwi, więc weszła i zawołała go od progu. Chris mocował się z bateriami, które jakimś cudem, nie chciały wypaść z pilota.
- Patrz! Wredne baterie myślą, że mnie przechytrzą. Ale ja jestem sprytniejszy. Nie ze mną takie numery!
          Roześmiała się, widząc dwudziestopięciolatka, który groził bateriom. Wyjęła mu narzędzie zła z rąk i jednym ruchem pozbyła się problematycznych przedmiotów. Holder z podziwem patrzył na siostrę. 
- Mów, co się stało. Kto Cię tak załatwił?
- Ward.- Chris wzruszył ramionami.
- Kto?
- Darcy się... zdenerwował.- Chris zawahał się.- zobaczył mnie z Paulą.
- Zdenerwował się, bo zobaczył Cię z Paulą czy dlatego, że zdradził go jego najlepszy przyjaciel?
- Wiem, spieprzyłem.
- Nie rozumiem, Chris. Dlaczego?
- Nie mam pojęcia. Skończyłem to już, ale czasu nie cofnę. Dałem się złapać jak piętnastolatek. 
- Sealy wie?
- Według Ciebie powinienem jej powiedzieć? 
- Ja chciałabym wiedzieć.
- A jeśli odejdzie?
- Naważyłeś piwa, więc je wypij. To akurat potrafisz.- uśmiechnęła się delikatnie, chcąc dodać mu otuchy.
          Zamknęła oczy, zrobiło jej się słabo. Zacisnęła zęby i spróbowała wrócić do równowagi.
- Dobrze się czujesz?- Holder objął ją zatroskany.
- Jest okay.- wysapała, ale pożałowała tego, że się odezwała. Powoli traciła władzę w każdej kończynie, w końcu zapadła ciemność.

          Thomas układał wieżę z klocków. Obiecał mamie, że ułoży największą na świecie, specjalnie dla niej. Tata pomagał mu trochę i podawał poszczególne elementy.
- Tommy, mama długo już źle się czuje?
- Trochę. 
- Jak długo?
          Chłopiec wzruszył ramionami, nie znał się na zegarku, nie potrafił wskazać dni w kalendarzu. Szukał w pamięci momentu, kiedy mama zaczęła być chora.
- Nie wiem. Nie pojechaliśmy ostatnio na Gla... Gr..
- Grand Prix?
          Malec pokiwał głową, nie potrafił tego wymówić, chociaż długie dni ćwiczył.
- Mama była wtedy w szpitalu.

          Dawał z siebie wszystko, żużel znów był jego sposobem na oderwanie się. Co prawda, Kate nie wróciła do niego oficjalnie, ale spotykali się często. Co jakiś czas spędzał u nich noc. Toruń wygrał zawody, pokonując Gorzów 55-35. Darcy zaliczył udany występ, inkasując trzynaście punktów i bonus. Gorzej wiodło się drugiemu turbobliźniakowi. Holder wyjechał na tor tylko trzy razy, zdobywając dwa punkty i bonus. Nie rozmawiali od prawie miesiąca. Od Kate dowiedział się, że Sealy wyprowadziła się, ale nie wniosła pozwu o rozwód. Próbowała mu wybaczyć i uratować rodzinę, terapia małżeńska miała im w tym pomóc.
- Twoje?
          Doskonale znał odpowiedź. Koszulka Chrisa została w busie Warda ostatnio, mogła posłużyć jako pretekst do rozmowy. Mimo wszystko, Darcy martwił się o niego.
- Dzięki.- Noddy rzucił mu krótkie spojrzenie i odebrał swoją własność. Było mu wstyd przed Rudzielcem.
          Ward odwrócił się, ale nie potrafił odejść.
- Ddub, ja...
- Wiem.
- Chciałbym...
- Wiem.
          Ward przysiadł się do niego.
- Martwię się o Kate.
- Ja też.
- O Ciebie też.
- O mnie?
- Kate mówiła mi o Sealy.
- Jest lepiej. Układamy wszystko od nowa.
- A Paula?
- Zakończyliśmy to. Poznała innego, bogatego biznes-kogoś tam.
- Ona nie powinna nigdy wejść w nasze życie.
- Żałuję, Darcy, naprawdę żałuję.
- Właściwie, wyświadczyłeś mi ogromną przysługę.- Ward nie potrafił ukryć uśmiechu, Chris od razu domyślił się w czym rzecz.
- Gratulacje. Tym razem nie nawal.
- Przypilnujesz mnie.
- Postaram się. Co będzie z nami?
- Zobaczymy, Chris.

          Sealy była wściekła. Nie mogła przestać trząść się z oburzenia.
- Zabieraj ten swój tyłek do lekarza, albo Cię sama wykopię!- pogroziła przyjaciółce nożem brudnym od zielonej brei.
- Seal, dobrze się czuję, serio.
- Nie denerwuj mnie. Od roku wyglądasz jak chodzący trup i masz czelność mówić, że dobrze się czujesz?
- To nic takiego.
          Irytacja Szkotki sięgała zenitu. Odłożyła nóż, wytarła dłonie.
- Masz minutę na zabranie dokumentów. Odprowadzam chłopców do Leslie i czekam w samochodzie.
          Pogroziła jej palcem i wyszła z kuchni, ucinając dyskusję. Pięć minut później jechały samochodem w stronę przychodni. Nie rozmawiały, Kate wiedziała, że jej bratowa ma rację. Ale nikt nie miał pojęcia, co się z nią działo. Nie chciała ich martwić, a czas płynął nieubłaganie.
          Szkotka usiadła w poczekalni i wierciła się na niewygodnym krześle, czekała na Kate z coraz większym niepokojem.

          Lekarz nie spieszył się z wyjaśnieniami.
- W końcu zdecydowała się pani przyjść.
- Tak wyszło.
- Próbowaliśmy się skontaktować z panią przez- rzucił okiem na notatki- trzy tygodnie.
- Przejdźmy do rzeczy.
- W porządku.
          Ze sterty papierów wybrał plik kartek oznaczonych jej nazwiskiem.
- Mam dla pani wiadomość dobrą i złą. Pozwoli mi pani wybrać, od której zacząć?
          Kiwnęła głową, nerwowo strzelając palcami. Czuła się, jak gdyby czekała na wyrok.

***
          Gabinet opuszczała nienaturalnie blada. Musiała podeprzeć się ściany, by nie upaść. Oparła się plecami i zsunęła na podłogę. Zamknęła oczy i zaczęła płakać. Nie wiedziała, ile jeszcze uda jej się znieść.

piątek, 28 marca 2014

Rozdział XXXV.

- Jedźcie już!
          Kate westchnęła i z rezygnacją opadła na oparcie fotela. Nienawidziła korków, a sznur samochodów przed nią zdawał się nie mieć końca. Denerwowała się, musiała odebrać Thomasa od Darcy'ego w ciągu 20 minut, a nie była nawet w połowie drogi na trasie Bydgoszcz-Toruń.
          Wybrała numer Darcy'ego, ale ten nie odbierał telefonu. Dziewczyna była coraz bardziej poirytowana. Trening skończył się godzinę temu. Ward musiał już czekać od kilkudziesięciu minut. Ucieszyła się, kiedy auto przed nią ruszyło. Radość nie była długotrwała, gdyż zatrzymało się po kilkunastu metrach. Ponownie spróbowała dodzwonić się do Warda.
- Telefon Darcy'ego Warda!- obwieścił radosny kobiecy głos.
          Kate chrząknęła zmieszana. Nie była pewna o co chciała zapytać Rudzielca. Kobieta po drugiej stronie zapytała kilkakrotnie z jaką sprawą Kate dzwoni, ale ta nie odezwała się. W chwili, gdy otworzyła usta, zamknęła je z powrotem i rozłączyła się. Odgoniła od siebie wszelkie myśli. Gapiła się tępo w kierownicę, dopóki nie usłyszała za sobą naglącego trąbienia. Automatycznie ruszyła.


- Oddaję.
- Kto to był?- Rudzielec skierował słowa do wysokiej blondynki i poklepał syna po ramieniu.
- Jakaś Kate.
- Kate?- brwi Warda podjechały do góry.
- Rozumiem, że to mama malucha?
- Tak, tak. -odruchowo zerknął na zegarek.- Spóźnia się, pewnie chciała przeprosić.
- Okay.- rzuciła dziewczyna i odrzuciła długie włosy do tyłu.
- Co robimy, chłopaku?- Darcy kucnął przed synem, ale ten minął go i pobiegł przed siebie.
          Australijczyk obrócił się gwałtownie. Już chciał biec za Thomasem, kiedy zorientował się, że maluch  jest na rękach śmiejącego się Holdera. Chris podrzucał małego Warda, ten śmiał się głośno.
- Kradniesz mi dziecko, stary.
- Ciesz się, że jest bardziej podobny do mnie, Rudzielcu. Może znajdzie sobie dziewczynę.
- Chciałbyś mieć takie powodzenie jak ja, Holder.- Ward posłał przyjacielowi buziaka.
- Czyżbyś mnie zdradzał, Ward?
- Nieustannie, Holder.
          Trening  dobiegł końca jakiś czas temu, a Darcy śpieszył się na samolot. Thomas spędził z nim cały dzień, chociaż Ward nie miał go dość, musiał skupić się też na pracy.
- Cześć, Paula.
- Cześć, Chris.
          Blondynka przywitała się w Holderem cmoknięciem w policzek.
- Piękna jak zawsze.
- Zawstydzasz mnie. - jej melodyjny śmiech odbijał się echem.
- Ward to szczęściarz.
          Paula machnęła ręką i uśmiechnęła się, ukazując rządek idealnie równych zębów. Gdyby Darcy był bardziej spostrzegawczy, dostrzegłby to intensywne, długie spojrzenie, które Blondynka i jego najlepszy przyjaciel wymienili. Zamiast tego bawił się w berka z Thomasem, zostawiając dwójkę pozostałych sam na sam.
          Kate wbiegła na stadion zdyszana. Kiedy tylko mały ją zobaczył, podbiegł do niej i wskoczył na jej ręce.
- Przepraszam kochanie. - obcałowała chłopca i zwróciła się do Warda.- Przepraszam, korki.
- Nic się nie dzieje, tylko my się spieszymy, więc się zbieramy.
- My?
- Ja i Paula.
- Paula?
- Opowiem Ci kiedyś przy okazji. - przybił piątkę z Thomasem, pocałował Kate w policzek i odszedł w stronę Chrisa i Blondynki.
          Kate pomyślała, że wolałaby wiedzieć, z kim Ward się umawia. Uznała, że to przecież normalne. Nie ważne, że byli kiedyś parą, jej syn przecież mógł z nią spędzać mnóstwo czasu, musiała wiedzieć, kto to jest, jaka jest.
          Jechała samochodem wciąż rozmyślając, kim jest ta kobieta, kiedy usłyszała głoś syna.
- Mamo! Nie słuchasz mnie!
- Co mówiłeś, synku?
- Nie słuchasz mnie. Paula mówi, że jak się nie słucha to się ingo... igon.. ignoruje.
- Kim jest Paula?
- Oj, mamo.
          Zajechała pod McDonald's. Nie pozwalała Thomasowi jadać tam często, chociaż wiedziała, że obiady Darcy'ego dla malucha ograniczają się do zamówienia z McDrive. Miała ochotę na coś niezdrowego. Chłopiec widząc szyld, uśmiechnął się.
- Paula to dziewczyna taty i jest superfajna.
- Tata ma dziewczynę?
- Ma.- pokiwał głową chłopiec. - Jest superfajna.
          Kate skrzywiła się delikatnie. Darcy jej nie powiedział. Z jednej strony, dlaczego miałby, nic ich już nie łączyło. A nie, jednak łączyło. Thomas. Chociażby ze względu na dziecko. Przecież miała prawo wiedzieć, z kim ma styczność jej syn.


- Dlaczego mi nie powiedziałaś?!
- Uspokój się, Holder! Przecież nic się nie stało.
- Wiesz, jak bardzo się martwiłem?
- Przepraszam...
          Chris przejechał dłonią po kręconych włosach.
- Seal, masz pojęcie ile ona dla mnie znaczy?
          Dziewczyna milczała, wiedziała, że wybrała zły sposób, ale intencje miała dobre. Plan był prosty, gorzej z wykonaniem, ponieważ wymagało zaangażowania wielu osób. Między innymi dlatego zdecydowała się wtajemniczyć Chrisa.
- Wchodzisz w to?
          Zamyślił się. Szansa, by być szczęśliwym mogłaby byś ofiarowana jednej z jego bliskich osób. Ale komu? Kochał siostrę, chciałby jej uśmiechu każdego dnia. Z drugiej strony, Darcy też był dla niego ważny.
- Bez Ciebie nie dam rady.
- Wchodzę.
          Miał nadzieję, że dokonał dobrego wyboru.


          Darcy od godziny gapił się tępo na zgraję dinozaurów na ekranie. Bawił się w kinie na filmie animowanym lepiej niż jego własny syn. Chłopiec sączył colę przez rurkę. Kate zapewne zabiłaby Warda, gdyby to zobaczyła. Rudzielec uśmiechnął się na samą myśl.
- Tato, patrz jakie ten velociraptor ma pazury!
- Młody, skąd Ty znasz takie trudne słowa?
- Od mamy!
- Mama wie, że Ty masz tylko trochę ponad trzy lata?
- Wujek mówi, że jestem mądry po mamie.
- Który wujek?
- Wujek Chris tak mówi. Wujek Martin też. I wujek Emil.
- Kłamią, młody. Tata jest najlepszy.
          Thomas nie odpowiedział. Wlepił oczy w ogromnego tyranozaura. Ward myślami był już daleko. Kiedy maluch nazwał Rosjanina 'wujkiem', obudziły się w nim refleksje. Zastanawiał się, jak często Emil u nich bywa, czy są ze sobą, czy Kate go kocha.
          Przed oczyma stanął mu obraz. Lotnisko. Thomas podbiega do niego i radośnie opowiada 'wujkowi Darcy'emu' o dinozaurach, które oglądał w parku jurajskim, gdzie zabrał go 'tata Emil'. Przeraziła go ta wizja, potrząsnął głową i obiecał sobie, że nie da nikomu odebrać sobie zaszczytnego tytułu bycia ojcem Thomasa.
- Wujek Emil jest u często u was?
- Często. - maluch nie odrywał oczy od ekranu.
- Na długo zostaje?
- Na długo. Fajnie by było, gdyby mama i wujek Emil wzięli ślub.
          Ward szeroko otworzył oczy. Młody miał tylko trzy lata, co on mógł wiedzieć o życiu. Kate nie mogła wyjść za Emila. Po prostu nie mogła. Musiała pozostać sama, przecież Thomas nie może mieć zastępczego taty. Ze względu na dziecko i na dobro małego, nie może za niego wychodzić.
- Nie wiesz, co mówisz, synu. Wujek Emil nie umywa się do taty. Zobaczysz, że go pokonam.- puścił oczko młodemu.
- Mama mówi, że wujek skopie Ci dupę.
- Thomas, jak Ty mówisz?!- Darcy się obruszył.- Mówi się:'tata skopie wszystkim dupę.'Powtórz.
          Ale Thomas go nie słuchał, wychodząc z kina dojrzał w oddali wesołe miasteczko, gdzie postawiono wysokie figury dinozaurów. Młody Ward aktualnie przechodził fazę fascynacji prehistorycznymi stworami. Darcy poczuł się urażony. Dlaczego wszyscy myśleli, że Emil jest taki dobry? Przecież on był najlepszy! Przestał słuchać tego, co mówił do niego Tom i zastanawiał się, jak pobić Rosjanina na torze w spektakularny sposób. Z rozmyśleń wyrwał go dopiero pisk opon, towarzyszący gwałtownemu hamowaniu. Automatycznie podniósł wzrok i zobaczył przed sobą bezgwiezdną ciemność nieba.


          Chris Holder wiedział, że źle robił. Powinien siedzieć w domu z Maxem i Sealy, swoją rodziną. Zamiast tego spędzał czas z długonogą Blondynką. Powoli sączył drinka i patrzył w zielone oczy, siedzącej naprzeciwko dziewczyny.
- ...i wtedy on zapytał, czy pójdę z nim na kawę. A ja mu na to, że nie ma u mnie szans.
- Jak to się dzieje, że tylu facetów na Ciebie leci, a Ty siedzisz tutaj ze mną?
- Po prostu to ja lecę na Ciebie. - uśmiechnęła się do niego zalotnie.
          Australijczyk zaklął w duchu. Właśnie wbijał nóż w plecy swojej żony, syna i najlepszego przyjaciela. Ale nie potrafił się oprzeć tej Polce. Paula owinęła go sobie wokół palca.
          Zmieszał się, kiedy spostrzegł, że Darcy dzwonił kilkanaście razy. Czyżby coś podejrzewał? Blondynka rzuciła okiem na wyświetlacz telefonu Australijczyka.
- Nie odbieraj. Zapomnijmy o nim, o wszystkim.
          Chris zawahał się przez krótką chwilę, ale poddał się, kiedy Paula pocałowała go delikatnie i wysunęła komórkę z jego dłoni. Dotknął dłonią jej policzka i zapomniał o całej reszcie.


- Kurwa, Holder, odbierz to!
          Chodził tam i z powrotem.
- Co pan robi? Miał pan leżeć!
- Nie będę leżał, dopóki nie dowiem się wszystkiego!
- Niech się pan uspokoi, zaraz ktoś do pana przyjdzie.
           Kobieta o czarnych włosach spiętych w kucyk, dobrotliwie pogłaskała go po ramieniu. Ward nie wiedział dlaczego, ale poddał się jej, kiedy mocnym ruchem posadziła go na łóżku i nakazała leżeć.
Po raz kolejny wybrał numer przyjaciela. Po kilku sygnałach włączyła się poczta. Zaklął pod nosem i zrobił to, czego nie chciał i czego się bał.
- Halo?- głos odezwał się już po drugim sygnale.
          Darcy przełknął głośno ślinę.
- Cześć, Kate. To ja...

________________________________________________________________

Poznajcie Paulę, nową dziewczynę Warda.


Pozdrowienia z Torunia. :) 
Brawo chłopcy! <3




środa, 12 lutego 2014

Rozdział XXXIV.

Wybaczcie za brak rozdziałów i komentarzy. 
Mam masę rzeczy do zrobienia. 
Obiecuję się poprawić, a już od dziś zaczynam nadrabianie na Waszych blogach. Właściwie już zaczęłam. :)

Od dziś działa nowa zakładka - Informowani. Chętnych zapraszam do wpisu. :)


Przy okazji zapraszam na nowy rozdział. :)
_________________________________________________________________

  Obudziły ją głosy. Przetarła oczy, Thomas spał na siedzeniu obok. Ludzie zabierali swoje rzeczy i przepychali się do wyjścia. To już? Australia. Wyjrzała przez okno i została oślepiona przez promienie słoneczne. Próbowała wydobyć swój bagaż podręczny, ale nie mogła dosięgnąć.
- Przepraszam, pomóc?- zagadnął rozbawiony mężczyzna.
- Już myślałam, że nikt nie zapyta.
  Dziewczyna odsunęła się z wyraźną ulgą. Próbowała dobudzić śpiące dziecko, ale malec tylko słodko chrapał. Wytarła mu cieknącą z lewego kącika ust ślinę i westchnęła z rezygnacją.
- Trudno oprzeć się pokusie zagadania do ładnej dziewczyny, kiedy potrzebuje pomocy.
- Szczególnie kiedy podróżuje z dzieckiem?
- Tatusia nie widzę w pobliżu.- uśmiechnął się szeroko nieznajomy.
  Kate skarciła się w myślach za stwierdzenie, że jest nieziemsko przystojny. Popsuty przez dziewięć sezonów Chirurgów umysł podpowiadał jej, że oto stoi przed nią McDreamy we własnej osobie. Wzięła malucha na ręce, walizkę w dłoń i dziarsko ruszyła do wyjścia.
- Zaczekaj, chętnie pomogę.
Zanim zdążyła zareagować niósł jej rzeczy. Zauważyła, że jej się przygląda. Zerknęła odruchowo w kierunku jego lewej dłoni, na palcu dostrzegła złotą obrączkę. Pomyślała o Darcym i o obrączce zawieszonej na łańcuszku na jej szyi. Instynktownie dotknęła wisiorka. Thomas zaczynał jej ciążyć na ramieniu, stanęła żeby złapać oddech.
- Może jego też poniosę?
- Nie, poradzę sobie. Dzięki.
- Swoją drogą wyglądasz znajomo. Czy myśmy się gdzieś nie spotkali wcześniej?
  Dziewczyna zmarszczyła brwi. Nigdy wcześniej nie widziała tego gościa. Czyżby ją podrywał? Przeraziła się, dosyć miała problemów ze swoim już istniejącym życiem uczuciowym. Trzeba było dać facetowi znać, że nic z tej bajery nie wyjdzie.
- Nie, nie sądzę.
- Jesteś pewna?
- Słuchaj.... ee...
- Craig.
- Słuchaj, Craig. Nic z tego nie będzie. Widzę obrączkę na Twoim palcu, ja też jestem w związku. - 'A nawet dwóch' dodała w myślach.
  Sądziła, że odejdzie albo się zdenerwuje, ale ten się roześmiał.
- Nie podrywam Cię.- uśmiechał się, ukazując idealnie białe zęby.- Naprawdę skądś Cię kojarzę.
  Kate zaczerwieniła się. Poczuła się jak nastolatka, która została odrzucona. Nie rozumiała, co się z nią działo. Zastanawiała się, czy jeszcze zwraca na siebie uwagę tak, jak to bywało jeszcze przed Thomasem i Darcym.
  Potrząsnęła głową i skarciła się w myślach. Po co dokładać sobie problemów. Przed lotniskiem czekała już na nią taksówka. Chłopak podrapał się po gęstej czuprynie i zapytał czy istnieje możliwość, że podwiozłaby go do hotelu. Po wymianie informacji okazało się, że to tylko kilka ulic dalej, więc się zgodziła.
- Już wiem!- brunet uderzył dłonią w czoło.
- Co?
- Ty jesteś tą żoną Darcy'ego Warda!
- Byłą żoną.- odparła chłodno. Straciła ochotę na towarzystwo nieznajomego. Uciekła od Darcy'ego i Emila, nie chciała rozmawiać o żadnym z nich.
- Przepraszam, byłą żoną.- wykonał gest wyrażający poddanie się i zachichotał. -A z Tobą, przystojniaku, już się poznaliśmy.
Mężczyzna pogłaskał śpiącego Thomasa po głowie.
- Jak to?- Kate zmarszczyła nos. Nie znała tego mężczyzny, on najwyraźniej znał i ją, i jej syna.
- Darcy nigdy o mnie nie wspominał, prawda? Znamy się jeszcze z czasów szkolnych. Jedna ławka.
Kate uniosła brwi. Młody, rozwrzeszczany Rudzielec i ten elegancki, uprzejmy mężczyzna? Nie potrafiła ich sobie razem wyobrazić. Ward nigdy o nim nie wspominał, coś tu nie pasowało, nie wiedziała. tylko co.
- Skąd znasz moje dziecko?
- Ward naprawdę nie wspominał? Byłem w Anglii u niego. Zdaje się, że Ciebie nie było przez jakiś czas, sądząc po stanie waszego mieszkania. - uśmiechnął się niepewnie. Nie rozweselił jej tym.
Mężczyzna zorientował się, że dziewczyna nie ma ochoty na dalszą konwersację, więc zostawił namiary na siebie, pożegnał się i oddalił. Kate schowała wizytówkę do kieszeni spodni. Była pewna, że nigdy z niej nie skorzysta.
Karen ucieszyła się z wizyty córki i wnuka. Każda okazja była dobra do nadrobienia straconych lat. Niemal nosiła córkę na rękach, kiedy ta zwracała się do niej z problemami. Kate poprosiła matkę, by ta zabrała Thomasa na spacer. Dziewczyna potrzebowała odpocząć. Odpaliła laptopa Jack'a i zalogowała się na facebook'a. Liczyła na jakąkolwiek wiadomość od Warda. Zawiodła się. Rudzielec nie napisał, ale dodał masę zdjęć z jakiejś imprezy.
- Tak się bawisz, kiedy mnie nie ma?- rzuciła w stronę ekranu. 
Najpierw zrobiło jej się przykro, następnie przyszła złość. Obok nazwiska Emila widniała zielona kropka. Z satysfakcją otworzyła okno rozmowy. 'Hej' napisała.

- Hey, hey, you, you!
Szum wody nie zdołał zagłuszyć sfałszowanej piosenki Avril Lavigne. - I want to be your girlfriend! Your girlfriend! Ye! Ye! Ye! Ehe!
Mocne uderzenie w ścianę prysznica sprawiło, że Holder zapiszczał jak mała dziewczynka. To z kolei wywołało śmiech Sealy. 
- To było bardzo nie-zabawne!- pogroził jej upienionym palcem.
- Ścisz troszeczkę głośniki, kochanie. Sąsiedzi się skarżą.
- Nie doceniasz sztuki!- Chris ostentacyjnie zatrzasnął drzwi prysznica. - Nikt z was nie docenia mojej sztuki!
Seal wyszła z łazienki trzęsąc się ze śmiechu, a jej mąż usiłował powstrzymać skapującą z włosów pianę, która zmierzała wprost na jego oczy. Wychodząc spod prysznica potknął się o dywanik i runął na kolana. Klnąc pod nosem poprawił ręcznik przewiązany w biodrach. Nie wiedzieć dlaczego, ale rozejrzał się. W oczy rzucił mu się kawałek wystającego materiału pod pralką. Instynktownie pociągnął skrawek, a spod sprzętu wynurzyła się jasnozielona kobieca bluzka. Chciał sprawdzić po zapachu czy należy do jego żony, czy siostry, ale pomyślał, że to zabawne. Bluzka leżała pod pralką tygodnie, może miesiące. Zapach już dawno by zniknął. Ale nie zniknął. Do jego nosa docierał słaby zapach perfum Kate. Pomyślał o siostrze. Tak dawno jej nie widział. Zaniedbał ją. Słyszał od mechaników, że wyjechała do Australii. 
Kiedyś wiedział o niej wszystko, teraz prawie nie rozmawiali. Rozejrzał się w poszukiwaniu telefonu, ale uzmysłowił sobie, że zostawił go w kuchni. Niewiele myśląc wyszedł z łazienki i pobiegł na drugą stronę domu. Sealy siedziała przy stole z dwiema kobietami. Zajadały czekoladowe ciasto. Zaraz, zaraz. Jego czekoladowe ciasto. Rozmawiały, a jego żona żywo gestykulowała. W pewnym momencie jedna z nich odwróciła się, zmierzyła go wzrokiem i wybuchnęła śmiechem. Pozostałe, zaalarmowane, uczyniły to samo. Holder zmarszczył brwi, nie rozumiał dlaczego te kobiety się z niego śmiały. Spuścił wzrok. Czegoś mu brakowało, ale nie mógł sobie przypomnieć czego. Spojrzał w stronę korytarza. Dopiero widok ręcznika leżącego na podłodze, uzmysłowił mu dlaczego Seal i jej znajome się śmiały. Najpierw wybuchnął śmiechem, ale następnie zaczerwienił się. Chwycił telefon i wycofał się z powrotem do łazienki. Odetchnął z ulgą, bo żadna z nich nie zrobiła mu zdjęcia. 
- Sława, panie Holder. Nie masz się czego wstydzić, przystojniaku.- posłał sobie buziaka do lustra.
Kate odebrała po czwartym sygnale. Po powitaniu zapanowała cisza. Holder sam nie wiedział po co dzwonił, jego siostra nie przerywała milczenia. 
- Kate? Jesteś tam? 
- Cześć, Chris. Co słychać?
- Naga gwiazda biega po domu i bosko wygląda.- wypalił szybko.
Początkowo Kate zmarszczyła brwi, ale po chwili wybuchnęła śmiechem.
- Ta gwiazda to Ty?
- We własnej osobie.
- To zazdroszczę Seal widoków.
- Seal? Żartujesz sobie? Sprowadziła mi tutaj dwie koleżanki na widownię.
- Widok nagiego Holdera - bezcenne. Szkoda, że mnie tam... THOMAS ŁADOWARKA MAMY NIE JEST DO JEDZENIA!
- Smacznego, szkrabie.
- To nie jest zabawne, Holder.- zachichotała dziewczyna.- Dostanie Ci się kiedyś. Jak tylko... TOM ODŁÓŻ TEGO LAPTOPA!
- Nie panujesz nad dzieciakiem?
- Czasem wdaje się w swojego ojca.
- Co u niego?
- Nie wiem. Ty jesteś bliżej niego. TOMMY PALCE PRECZ Z GNIAZDKA!
- Będziesz w Auckland?
- Będę, będę. Muszę wspierać swojego braciszka.
Miał ochotę zapytać o Warda i o to, co przeczuwał. Domyślał się, że jest ktoś inny, domyślał się kto, ale nie chciał jeszcze pytać. Zamierzał poczekać, aż sama się otworzy.
- Pozdrów malucha, tęsknię za Wami.
- Tommy, przywitaj się z wujkiem.
Chris słuchał z rozbawieniem nieskładnych zdań, wypowiadanych przez siostrzeńca. Zagadywał go, wypytywał i opowiadał o Maxie. Po rozłączeniu się Kate zabrała syna na spacer. Przemierzali rodzinne okolice dziewczyny. Jeszcze nie tak dawno spacerowała tutaj z ciotką Ellie, a dziś prowadzi swojego syna. Syna. Kate ma syna. I jest rozwódką. Parsknęła śmiechem, wszystko wydawało się jej nierealne. Od momentu poznania prawdy, jej życie stanęło na głowie.

Grand Prix Nowej Zelandii miało klimat. Kate miała wyrzuty sumienia. Wardowi szło świetnie, do pewnego momentu. Rozmawiała z ojcem, chciała dodać mu otuchy, wierzyła, że stać go na sukces. 
- Tata!- usłyszała wołanie Thomasa.
Odwróciła się i zobaczyła jak chłopiec biegnie do Rudzielca. Darcy roześmiał się i pogłaskał syna po włosach.
- Cześć, szkrabie.
- Wruuuu.- zaaferowany mały Ward nie wiedział jak nazwać pracujące motocykle, więc podniósł rączki do góry, złożył usteczka w dzióbek i próbował naśladować dźwięk.
Darcy starał się nie patrzeć na Kate. Czuł jej obecność i jej wzrok na sobie, ale nie popatrzył w jej stronę.
- Jak będziesz duży, tata zabierze Cię na trening, okay?
- Ta!
- Będziesz kibicował tacie w półfinale?
- Ta!
- Kto wygra, mistrzu?
- Tata!
- Piątka!
Postawił syna na ziemi i skierował go w stronę Golloba.
- Idź do dziadka, mistrzu. Tata musi porozmawiać z mamą.
Gollob pytająco popatrzył na córkę, ta skinęła głową. Polak wciął wnuka na ręce i odszedł dalej. Kate obawiałaby się, że Tomasz potrzebuje spokoju i koncentracji, ale jego rytuałem było spędzanie czasu z rodziną przed półfinałem i finałem, jeśli do tego dotarł. Od kiedy pojawił się Thomas, już nie ona była jego talizmanem. Ward oparł się o ścianę boksu. Mechanicy Golloba uwijali się przy motocyklu szefa. Dziewczyna stanęła obok niego.
- Czuję się, jakbym nie widział Cię sto lat.
- Może lepiej porozmawiajmy później? Musisz się skupić.
Ward pokręcił głową. Nie mógł doczekać się chwili, kiedy zostaną sami i porozmawiają.
- To pierwsze Grand Prix. Przegonię ich wszystkich, zobaczysz. - puścił jej oczko i uśmiechnął się. Ale po chwili spoważniał.
Kate zauważyła, że Emil im się przygląda. Ścisnęło ją w żołądku. Rosjanin nie awansował dalej, więc mógł jej poświęcić już czas. Niecierpliwiła się, chciała, by Darcy powiedział jej, co miał powiedzieć i by mogła iść do Emila.
- Wrócisz?
- Co?
- Do domu? Do mnie?
- Nie wyprowadzam się nigdzie. Kolejne przeprowadzki mogą źle wpłynąć na Thomasa.
- A do mnie?
- Darcy...
- Kate...
- Darcy, próbowaliśmy. Mnóstwo razy. I nie wychodziło.
- Tym razem będzie inaczej.
- Nie. Tamtym razem też miało być. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie wychodzi nam bycie razem.
- Chcesz to zakończyć raz na zawsze?
Dziewczyna nie odpowiedziała. Nie chciała tracić Warda, ale nie chciała też stracić Emila. Ward podążył za jej wzrokiem. Dostrzegł przenikliwe spojrzenie Emila. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Darcy wygrał jedną bitwę o Kate, ale sam oddał ją kolejnemu rywalowi. Zawiódł ją, siebie i Thomasa.
- Rozumiem.- rzucił i wyprostował się.- Kochasz go?
- Chciałabym to wiedzieć.
Chciał powiedzieć, że powinna o nich walczyć, że ją kocha. Ale nie zrobił tego. Miał szansę sam udowodnić jej swoje uczucia i samemu o nich zawalczyć. Schrzanił to. Potrzebował oddechu, wydawało mu się, że przez Kate i Thomasa stracił swoją młodość. W pewnym momencie chciał, by po prostu zniknęli. Ale kiedy wyjechali, zrozumiał, że bez nich nic nie ma sensu. Żałował tego, co zrobił w tym czasie. Wszystkiego.
- Okay.- odezwał się po chwili. - Nie będę Ci niczego utrudniał.
- Co masz na myśli?
- Mieszkamy razem i mam nadzieję, że to się nie zmieni. Ze względu na nas i na Thomasa.
- Okay.
- Chciałbym pozostać z Tobą w przyjaźni.
Zaskoczył ją. Chciała, żeby zawalczył, żeby pomógł jej go wybrać. Może też kogoś poznał... Może jednak jej nie kochał już... Sądziła, że się ucieszy. Teraz mogła umawiać się z Rosjaninem. Ale nie była ucieszona, już nie miała ochoty na rozmowę z Emilem.
- Idź już. Zaraz półfinały.
Australijczyk nie odpowiedział, zwiesił głowę i odszedł w stronę swojego boksu. Kate poczuła, że opuszczają ją wszystkie siły.
Nie awansował do finału. Cały turniej szło mu świetnie, zawalił półfinał. Miał świadomość, że przeszkodziła mu dekoncentracja, wiedział, że nie może obwiniać Kate, bo sam się prosił o rozmowę. Chwilę później jego los podzielił Holder. Obaj Australijczycy byli zawiedzeni. Tomasz awansował do finału. Darcy śledził poczynania byłego teścia i kibicował mu. Przegrał z Hampelem, ale drugie miejsce nie wydawało się go deprymować. Spojrzał na Kate. Holder trzymał Thomasa na barkach, a dziewczyna śpiewała hymn. Kibicowała jemu, Chrisowi, Emilowi, Martinowi, ale przede wszystkim Tomaszowi i Polsce. Zdążył zapomnieć, że jest w połowie Polką. Zawsze kochała sport. Ward wynudził się niezmiernie, oglądając Wimbledon. Z kolei Kate siedziała jak na szpilkach, ściskając kciuki za Federera i Radwańską. O ile temu pierwszemu udało się zwyciężyć, o tyle jej rodaczce niestety nie. Uwielbiał ją taką, przejętą, zaangażowaną i ożywioną. Spokojna zazwyczaj Kate zmieniała się nie do poznania, kiedy w grę wchodził sport. Nie mógł się dziwić. W jej otoczeniu od zawsze przebywało mnóstwo sportowców.
Emil podszedł do dziewczyny i przytulił ją.
- Gratuluję, panno Gollob. Tatuś się spisał.
- Dzięki.- sztywno odwzajemniła uścisk Rosjanina.
- Bądź z niego dumna.
- Jestem, jestem.
- Niestety braciszek, facet i były facet nie przysporzyli dumy, co?- uśmiechnął się.
- Facet? Były facet?
- Widziałem, że rozmawiałaś z Darcym. Czyżby to był już koniec państwa Wardów?
- Na to wychodzi.- mruknęła.
Zaklęła w myślach, sama nie wiedziała czego chciała. Do tej pory wydawało jej się, że Emila. Rosjanin sprawiał, że czuła się inaczej. Zachowywał się tak, jak robił to Darcy na początku. Miała już dość wysługiwania się nią i niańczenia Warda. Potrzebowała mężczyzny, nie chłopca. Ale czy motylki w brzuchu były wystarczającym powodem, by zmienić Australijczyka na Rosjanina? 
- Obecny facet to chyba ja, co?- uśmiechnął się szeroko. Blond włosy opadły mu na oczy.
Nie odpowiedziała, a on zrozumiał, że nie warto znów o tym wspominać. To jeszcze nie był odpowiedni czas. - Co powiesz na kolację?
- Dzisiaj świętuję z Thomasem i Tomaszem.- uśmiechnęła się przepraszająco.
- Innym razem?
- Tak, innym razem.
Odetchnęła z ulgą. Będzie miała chwilę, żeby przetrawić ostateczne rozstanie z Wardem. Emil chciał, żeby już teraz była jego. Kate potrzebowała czasu.
- Cześć, siostrzyczko.
- CHRIS!- pisnęła dziewczyna i rzuciła mu się na szyję.
- Widzę, że się cieszysz.- zachichotał.
Zawtórowała mu, ale uderzyła lekko pięścią w jego ramię. Kątem oka widziała, jak Emil się wycofuje i oddala. Holder też to zauważył, ale ignorował Rosjanina kompletnie. Kate wydawała się szczęśliwsza z Emilem, ale Chris sercem kibicował turbobliźniakowi.
- Widziałaś się z Darcym?
Po jej minie poznał, co się stało. Znał ją na tyle długo, że wiedział dlaczego jest smutna. Musiała dokonać wyboru, ale nie zrobiła tego, bo dokonał go Darcy. Holder westchnął z rezygnacją, przeczuwał, że i Ward, i Kate zorientuję się, że jednak chcą być ze sobą, ale będzie już zbyt późno. Machnął ręką i uścisnął ją.
- Obiecaj, siostro, że spędzisz trochę czasu ze starszym bratem jak za dawnych czasów.
- Zawsze i wszędzie.
- Cieszę się, że to mówisz.
- O, nie!
- Nie chcesz mojej niespodzianki?- Holder udał obrażonego.
- Ja nie wiem, jak Seal z Tobą wytrzymuje.
- Kocha mnie. Najwyraźniej bardziej niż Ty.
- Nie dąsaj się, bo Ci tak zostanie i piękna twarz nie będzie już taka piękna.
- Wygrałaś. Moja piękna twarz nie może ucierpieć.
Objął ją i ruszyli w stronę busa żużlowca. Kate zauważyła, że coś niepokoiło jej brata.
- Kim jest ten facet?
- Jaki facet?
- Ten, który się nam przygląda.
- Gdzie?
Rozejrzała się, ale nie widziała nikogo podejrzanego.
- Nie widzę nikogo, kto nie byłby Twoją fanką i się nam przyglądał.
- Pod bramą.
- Craig!- Kate zauważyła go i pomachała mu. Mężczyzna odmachał i uśmiechnął się.
- Znasz go?
- To kumpel Darcy'ego.
- To on ma innych kumpli niż ja?
Brat rozbawił ją. O ile Chris nie chciał, żeby Kate się martwiła, o tyle sam się nie uspokoił. Nie znał tego mężczyzny i nie podobało mu się, że śledzi wzrokiem jego siostrę. Zapisał w pamięci, że musi o tym porozmawiać z Wardem.

Ludzie tłumnie opuszczali stadion, ale mężczyzna stojący przy bramie nie ruszał się z miejsca. Wbijał wzrok w wiszący nad boksem numer jeden i flagę Australii. Obawiał się, że został zdemaskowany. Zawibrował jego telefon. Powoli wyjął go z kieszeni. Numer był zastrzeżony, ale brunet doskonale wiedział, do kogo należał. Otworzył wiadomość z wahaniem. Jeśli został zdemaskowany, nie wykona zadania. 'Pamiętaj, co masz zrobić.'- przeczytał i westchnął. Nienawidził tej pracy..