Zapraszam na drugiego bloga ;)
Ostatnio wiele sie dzieje.
Wybaczcie, nie mam czasu na pisanie i czytanie.
Obiecuję, że w ciągu tygodnia nadrobię zaległości na wszystkich waszych blogach. :)
Od dziś funkcjonuje trzeci blog. Zapraszam. :)
KLIK.
_______________________________________________________________
-No co? Przecież nic się nie stało.
-Jaja sobie kurwa robisz?!
Pięść Warda zbliżyła się na niebezpieczną odległość od twarzy Nicka.
-To był tylko żart.
Darcy zacisnął zęby. W tym momencie nienawidził Morrisa.
-To tylko dowcip! Gdzie masz jaja, Ward?
Rudzielec chwycił Nicka za kołnierz i podniósł nieznacznie do góry.
-Daj spokój, Darcy. Jesteśmy kumplami.
-Mogłeś pomyśleć o tym zanim porwałes mi dziecko.
-Nie darujemy Ci tego, Nick.- do rozmowy włączył się Holder.
Morris poczuł się urażony. Chciał ich rozweselic, a oni potraktowali go jak kryminaliste. Skierował się w stronę drzwi.
-Mogłeś go lepiej pilnować.- naburmuszony rzucił na odchodne Chrisowi. Nie zdążył nic więcej dodać, bo pięść Holdera uderzyła w jego twarz.
-Zwariowales?!
Chrisowi nie ulżyło, ruszył w jego stronę ponownie. Sealy stanęła między nimi.
-Zostaw, policja się nim zajmie.-szepnela do swojego męża.
-Policja?!- Morris był przerażony. Nie odwracając się, wybiegł i gnał przed siebie.
-Nie wierzę w to, co się stało.
Darcy opierał się o parapet i patrzył przed siebie. Jedno było pewne, Nick go popamięta.
Ostatnio wiele sie dzieje.
Wybaczcie, nie mam czasu na pisanie i czytanie.
Obiecuję, że w ciągu tygodnia nadrobię zaległości na wszystkich waszych blogach. :)
Od dziś funkcjonuje trzeci blog. Zapraszam. :)
KLIK.
_______________________________________________________________
-No co? Przecież nic się nie stało.
-Jaja sobie kurwa robisz?!
Pięść Warda zbliżyła się na niebezpieczną odległość od twarzy Nicka.
-To był tylko żart.
Darcy zacisnął zęby. W tym momencie nienawidził Morrisa.
-To tylko dowcip! Gdzie masz jaja, Ward?
Rudzielec chwycił Nicka za kołnierz i podniósł nieznacznie do góry.
-Daj spokój, Darcy. Jesteśmy kumplami.
-Mogłeś pomyśleć o tym zanim porwałes mi dziecko.
-Nie darujemy Ci tego, Nick.- do rozmowy włączył się Holder.
Morris poczuł się urażony. Chciał ich rozweselic, a oni potraktowali go jak kryminaliste. Skierował się w stronę drzwi.
-Mogłeś go lepiej pilnować.- naburmuszony rzucił na odchodne Chrisowi. Nie zdążył nic więcej dodać, bo pięść Holdera uderzyła w jego twarz.
-Zwariowales?!
Chrisowi nie ulżyło, ruszył w jego stronę ponownie. Sealy stanęła między nimi.
-Zostaw, policja się nim zajmie.-szepnela do swojego męża.
-Policja?!- Morris był przerażony. Nie odwracając się, wybiegł i gnał przed siebie.
-Nie wierzę w to, co się stało.
Darcy opierał się o parapet i patrzył przed siebie. Jedno było pewne, Nick go popamięta.
Aresztowanie Morrisa odbiło się głośnym echem w Europie i wywołało skrajne emocje. Jedni poparli Wardów, drudzy pisali do Darcy'ego żeby wymyślił surową zemstę. Znaleźli się też tacy, którzy uważali, że Wardowie przesadzają.
Odpuścili, Morris został wypuszczony. Postanowili nie odsyłać go do więzenia.
-Dzięki, stary. Po tej sprawie z panienką z hotelu, chyba by mnie już skazali.
Ward odsunął się od Nicka.
-Nie mów do mnie, jak do kumpla. Nie wysłaliśmy Cię do pierdla, ale z nami koniec. Nie zbliżaj się więcej do mnie i do mojej rodziny. Jasne?
-No stary, co Ty robisz? Nie zostawia się kumpla przez żart.
-Dalej uważasz, że to był świetny żart?
Wzruszenie ramion Morrisa tylko go zdenerwowało. Ten dzieciak niczego się nie nauczył.
-Jakby nie ta panna, dalej miałbym swojego kumpla.
-Co?
-Ta siostrunia Holdera zmieniła Cię nie do poznania. Nie znasz się na żartach, nie chcesz imprezować, wyrywać panienek... Gdzie jest Darcy?
-Dorósł. Niestety Nick tego nie potrafił.
-Dorósł, jasne. Jesteś nudny, Ward. Siedzisz tylko ze swoją rodzinką w domu. A gdzie miejsce dla mnie?
-Nick, to jest moja rodzina.
-Po co Ci rodzina?!
-Bo ich kocham!
Morris prychnął i spojrzał na Darcy'ego z pogardą.
-Myślałem, że byliśmy przyjaciółmi.- Rudzielec zacisnął zęby.
-Jesteśmy, przyjaciele robią sobie żarty. Niczego nie żałuję. Sami jesteście sobie winni.
Twarz Nicka pamiętała kontakt z pięścią Holdera, tym razem musiała zmierzyć się jeszcze z Darcy'ego.
-Jesteś popraprany!
Morrisa odrzuciło do tyłu. Odzyskał równowagę i ruszył na Warda, który nie zdążył się uchylić. Jednak Darcy nie czuł bólu, w jego żyłach adrenalina wrzała. Chwycił Morrisa za gardło.
-Byliśmy kumplami, Nick. Ale to koniec. Skrzywdź jeszcze raz moją rodzinę, a Cię zabiję. Zapamiętaj sobie.
Ścisnął mocniej, po czym puścił go, Nick runął na ziemię, masując sobie szyję. Ward odszedł i nie obejrzał się ani razu.
-Ałć.- Rudzielec syknął z bólu, kiedy Kate starała się zetrzeć krew z jego wargi.
-Myślałam, że potrafisz się zasłonić. Kiepski z Ciebie bokser, kochanie.
Nie uśmiechnął się, a ona go przytuliła. Wtulił twarz w jej włosy, zaciągnął się ich zapachem.
-Nie mogę bez was żyć, bez Ciebie i Thomasa. Jesteście dla mnie wszystkim.
-Jesteśmy obok. I już zawsze będziemy.
-Zawsze?
-Zawsze.
-Uwierzyłabyś, że to już tyle czasu? Tyle miesięcy? Odkąd go mamy...?
-Czas tak szybko leci.
-Ale Ty nadal jesteś piękna.-posadził ją sobie na kolanach.
-A Ty poobijany.
Dzwonek do drzwi zadzwonił w momencie, kiedy ich usta zbliżały się do siebie.
Próbował powstrzymać ją od wstania, ale nie zdążył. Marzeniem Darcy'ego definitywnie nie była wizyta teścia z dziewczyną, kiedy on siedział w samych bokserkach z krwawiącą twarzą.
-Zabolało go chociaż?- Tomasz odczuł satysfakcję, kiedy Darcy pokiwał głową. -Gdzie mój ulubiony wnuk?
-Chris zabrał chłopców na spacer.
-Ma poczucie winy?
-Ogromne.
-Karen dzwoniła, jadą tu z Michelle.
-Kiedy?
-Jutro.
-Są w samolocie?!
-Są.
Ward ożywił się, słysząc imie swojej matki. Kate wyjaśniła mu tyle, ile wiedziała. Rudy zaklął pod nosem.
Kiedy wrócił do domu po treningu w Toruniu, w salonie zastał Nicka.
-Co on tu robi?
-Przyszedłem przeprosić.
-W dupie mam Twoje przeprosiny.
-Darcy...- Kate położyła dłoń na jego ramieniu.
-Wiem, że źle zrobiłem, teraz wiem.
-Teraz? Jaja sobie robisz?
-Darcy!
-Wynoś się!
-Za chwilę... Ja... Chce Ci tylko coś pokazać...
-Gówno mnie obchodzi, co chcesz mi pokazać.
Morris go zignorował. Wziął Thomasa na ręce, ale widząc mord w oczach Rudzielca, posadził go na sofie.
Odpuścili, Morris został wypuszczony. Postanowili nie odsyłać go do więzenia.
-Dzięki, stary. Po tej sprawie z panienką z hotelu, chyba by mnie już skazali.
Ward odsunął się od Nicka.
-Nie mów do mnie, jak do kumpla. Nie wysłaliśmy Cię do pierdla, ale z nami koniec. Nie zbliżaj się więcej do mnie i do mojej rodziny. Jasne?
-No stary, co Ty robisz? Nie zostawia się kumpla przez żart.
-Dalej uważasz, że to był świetny żart?
Wzruszenie ramion Morrisa tylko go zdenerwowało. Ten dzieciak niczego się nie nauczył.
-Jakby nie ta panna, dalej miałbym swojego kumpla.
-Co?
-Ta siostrunia Holdera zmieniła Cię nie do poznania. Nie znasz się na żartach, nie chcesz imprezować, wyrywać panienek... Gdzie jest Darcy?
-Dorósł. Niestety Nick tego nie potrafił.
-Dorósł, jasne. Jesteś nudny, Ward. Siedzisz tylko ze swoją rodzinką w domu. A gdzie miejsce dla mnie?
-Nick, to jest moja rodzina.
-Po co Ci rodzina?!
-Bo ich kocham!
Morris prychnął i spojrzał na Darcy'ego z pogardą.
-Myślałem, że byliśmy przyjaciółmi.- Rudzielec zacisnął zęby.
-Jesteśmy, przyjaciele robią sobie żarty. Niczego nie żałuję. Sami jesteście sobie winni.
Twarz Nicka pamiętała kontakt z pięścią Holdera, tym razem musiała zmierzyć się jeszcze z Darcy'ego.
-Jesteś popraprany!
Morrisa odrzuciło do tyłu. Odzyskał równowagę i ruszył na Warda, który nie zdążył się uchylić. Jednak Darcy nie czuł bólu, w jego żyłach adrenalina wrzała. Chwycił Morrisa za gardło.
-Byliśmy kumplami, Nick. Ale to koniec. Skrzywdź jeszcze raz moją rodzinę, a Cię zabiję. Zapamiętaj sobie.
Ścisnął mocniej, po czym puścił go, Nick runął na ziemię, masując sobie szyję. Ward odszedł i nie obejrzał się ani razu.
-Ałć.- Rudzielec syknął z bólu, kiedy Kate starała się zetrzeć krew z jego wargi.
-Myślałam, że potrafisz się zasłonić. Kiepski z Ciebie bokser, kochanie.
Nie uśmiechnął się, a ona go przytuliła. Wtulił twarz w jej włosy, zaciągnął się ich zapachem.
-Nie mogę bez was żyć, bez Ciebie i Thomasa. Jesteście dla mnie wszystkim.
-Jesteśmy obok. I już zawsze będziemy.
-Zawsze?
-Zawsze.
-Uwierzyłabyś, że to już tyle czasu? Tyle miesięcy? Odkąd go mamy...?
-Czas tak szybko leci.
-Ale Ty nadal jesteś piękna.-posadził ją sobie na kolanach.
-A Ty poobijany.
Dzwonek do drzwi zadzwonił w momencie, kiedy ich usta zbliżały się do siebie.
Próbował powstrzymać ją od wstania, ale nie zdążył. Marzeniem Darcy'ego definitywnie nie była wizyta teścia z dziewczyną, kiedy on siedział w samych bokserkach z krwawiącą twarzą.
-Zabolało go chociaż?- Tomasz odczuł satysfakcję, kiedy Darcy pokiwał głową. -Gdzie mój ulubiony wnuk?
-Chris zabrał chłopców na spacer.
-Ma poczucie winy?
-Ogromne.
-Karen dzwoniła, jadą tu z Michelle.
-Kiedy?
-Jutro.
-Są w samolocie?!
-Są.
Ward ożywił się, słysząc imie swojej matki. Kate wyjaśniła mu tyle, ile wiedziała. Rudy zaklął pod nosem.
***
Kiedy wrócił do domu po treningu w Toruniu, w salonie zastał Nicka.
-Co on tu robi?
-Przyszedłem przeprosić.
-W dupie mam Twoje przeprosiny.
-Darcy...- Kate położyła dłoń na jego ramieniu.
-Wiem, że źle zrobiłem, teraz wiem.
-Teraz? Jaja sobie robisz?
-Darcy!
-Wynoś się!
-Za chwilę... Ja... Chce Ci tylko coś pokazać...
-Gówno mnie obchodzi, co chcesz mi pokazać.
Morris go zignorował. Wziął Thomasa na ręce, ale widząc mord w oczach Rudzielca, posadził go na sofie.
-Pokaż tacie, czego Cię nauczył wujek Nick.
Tommy patrzył na niego wielkimi oczyma, otworzył usta i wyciągnął rączkę w kierunku Warda. Darcy chwycił małą dłoń. Z usta Thomasa wydobywal się cichy bełkot.
-Ta. Ta. Ta-ta-ta.
Wypowiedziane słowo zaskoczyło wszystkich zebranych. Maluch widząc ich zaciekawienie powtórzył.
-Tata!- radośnie machał rączkami.
Tata! Jego pierwsze słowo! Wziął małego na ręce i pocałował w czoło.
-Jednak coś dobrego zrobiłem.
-To nie znaczy, że Ci wybaczymy.
-Mam nadzieję, że kiedyś tak.
-Nick, zrobiłeś Darcy'emy świetny prezent, ale lepiej już idź.- Kate zwróciła się do niego najuprzejmiej jak tylko potrafiła w tamtym momencie.
Morris zmienił zdanie odnośnie jej osoby. Była silna, jej oczy mówiły wszystko. Silna na tyle, by mu wybaczyć. A przynajmniej się starać.
W drzwiach minął się z Chrisem. Nick się zawahał, chciał porozmawiać z nim również, ale Holder wciąż nie był w stanie na niego spojrzeć.
-Czego chciał?- zapytał Chris, kiedy drzwi się zamknęły.
-Przeprosić.
Holder parsknął śmiechem. Nigdy nie lubił tego gościa, teraz nie lubił go jeszcze bardziej. Widok jego podbitego oka, rany na wardze i lekkiego utykania napawał go satysfakcją.
-To był zwariowany miesiąc.- Darcy obserwował balsamującą nogi Kate.
Nie odpowiedziała mu. Zamknęła tubkę z kremem.
-Hej! Nie ignoruj mnie!
-Nie da się.
Przygarnął ją do siebie.
-Masz rację, kochanie.
Położył ją na poduszce, na jej ustach złożył delikatny pocałunek. Odsunął się i napawał się widokiem jej zamkniętych oczu i wydętych ust. Pocałował ją znów, i znów, i jeszcze raz.
Zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek. Wsunął rękę pod jego koszulkę, którą miała na sobie.
Wplotła dłonie w jego rude włosy.
-Myślisz, że Thomas śpi?- wyszeptał jej do ucha.
W odpowiedzi zdjęła swoją koszulkę i spojrzała na niego wyczekująco. Ward uśmiechnął się pod nosem. W momencie, w którym sięgał zapięcia jej stanika, zadzwonił telefon.
-Nie odbieraj.- wymruczał, całując jej szyję.
-To może być coś ważnego.- z trudem się opanowała i sięgnęła po telefon.
Postanowił, że nie odpuści jej tak łatwo. Miał zamiar rozpraszać ją tak długo, aż się nie rozłączy.
-Halo?
Delikatnie całował ją po ramionach i szyi.
-Viktoria? Coś się...?
Kiedy po chwili milczenia wykrzyknęła jedno 'o mój boże!', wyprostował się.
-Jesteś pewna? Cholera! Nie. Będę najbliższym samolotem.
Rozłączyła się, zeskoczyła z łóżka i ubrała pierwszą sukienkę, którą znalazła.
-Kate, co jest?
Nie dosłyszała tego pytania. Złapała torbę i wrzucała do niej jakieś pierwsze lepsze ciuchy.
-Kate!
Wyprostowała się i na niego spojrzała.
-Co się stało?
-Dzwoniła Viktoria.
-Coś z Tomaszem?
Kate powoli pokiwała głową.
-Ta. Ta. Ta-ta-ta.
Wypowiedziane słowo zaskoczyło wszystkich zebranych. Maluch widząc ich zaciekawienie powtórzył.
-Tata!- radośnie machał rączkami.
Tata! Jego pierwsze słowo! Wziął małego na ręce i pocałował w czoło.
-Jednak coś dobrego zrobiłem.
-To nie znaczy, że Ci wybaczymy.
-Mam nadzieję, że kiedyś tak.
-Nick, zrobiłeś Darcy'emy świetny prezent, ale lepiej już idź.- Kate zwróciła się do niego najuprzejmiej jak tylko potrafiła w tamtym momencie.
Morris zmienił zdanie odnośnie jej osoby. Była silna, jej oczy mówiły wszystko. Silna na tyle, by mu wybaczyć. A przynajmniej się starać.
W drzwiach minął się z Chrisem. Nick się zawahał, chciał porozmawiać z nim również, ale Holder wciąż nie był w stanie na niego spojrzeć.
-Czego chciał?- zapytał Chris, kiedy drzwi się zamknęły.
-Przeprosić.
Holder parsknął śmiechem. Nigdy nie lubił tego gościa, teraz nie lubił go jeszcze bardziej. Widok jego podbitego oka, rany na wardze i lekkiego utykania napawał go satysfakcją.
-To był zwariowany miesiąc.- Darcy obserwował balsamującą nogi Kate.
Nie odpowiedziała mu. Zamknęła tubkę z kremem.
-Hej! Nie ignoruj mnie!
-Nie da się.
Przygarnął ją do siebie.
-Masz rację, kochanie.
Położył ją na poduszce, na jej ustach złożył delikatny pocałunek. Odsunął się i napawał się widokiem jej zamkniętych oczu i wydętych ust. Pocałował ją znów, i znów, i jeszcze raz.
Zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek. Wsunął rękę pod jego koszulkę, którą miała na sobie.
Wplotła dłonie w jego rude włosy.
-Myślisz, że Thomas śpi?- wyszeptał jej do ucha.
W odpowiedzi zdjęła swoją koszulkę i spojrzała na niego wyczekująco. Ward uśmiechnął się pod nosem. W momencie, w którym sięgał zapięcia jej stanika, zadzwonił telefon.
-Nie odbieraj.- wymruczał, całując jej szyję.
-To może być coś ważnego.- z trudem się opanowała i sięgnęła po telefon.
Postanowił, że nie odpuści jej tak łatwo. Miał zamiar rozpraszać ją tak długo, aż się nie rozłączy.
-Halo?
Delikatnie całował ją po ramionach i szyi.
-Viktoria? Coś się...?
Kiedy po chwili milczenia wykrzyknęła jedno 'o mój boże!', wyprostował się.
-Jesteś pewna? Cholera! Nie. Będę najbliższym samolotem.
Rozłączyła się, zeskoczyła z łóżka i ubrała pierwszą sukienkę, którą znalazła.
-Kate, co jest?
Nie dosłyszała tego pytania. Złapała torbę i wrzucała do niej jakieś pierwsze lepsze ciuchy.
-Kate!
Wyprostowała się i na niego spojrzała.
-Co się stało?
-Dzwoniła Viktoria.
-Coś z Tomaszem?
Kate powoli pokiwała głową.