-Na co się gapisz? Zbieraj się.
-Powiesz mi wreszcie o co chodzi?
-Mamy cztery godziny na dotarcie do Polski... do Bydgoszczy i zebranie się.
-Do czego?
-Tomasz się żeni.
-Że co?
-Ślub, Darcy. Biała suknia, goście, ołtarz, rodzina.
-Ale że tak nagle?
-Darcy on jest po czterdziestce. Jedziesz?
-I? Ma wciąż mnóstwo czasu.
-Nie młodnieje. I jest sportowcem, każdego dnia ryzykuje życiem.
-Ale akurat dziś?
Kate przewróciła oczami. Chciała być przy swoim ojcu w tym dniu, nawet jeśli miałaby zostawić Warda w Anglii albo zawlec go tam na własnych ramionach. Splotła ramiona na piersiach.
-Możesz sobie spać cały dzień albo możesz jechać ze mną. Twój wybór. Ja jadę.
-No jadę, jadę przecież.
-To zbieraj Thomasa, ja biegnę po Holderów.
Chris przyjął to z mniejszym szokiem niż Darcy. Szybciej się też zebrali.
Kiedy dotarli do Bydgoszczy zostało im niecałe pół godziny.
-I tak niezły czas.- Ward opadł na fotel. -Zdążyliśmy.
-Zbieraj się!
-Co?- jęknął.- Dopiero usiadłem.
-Myj się, ubieraj i szykuj Tommy'ego. Ja muszę się zająć sobą.
-A może Ty się nim zajmiesz?
-Bądź kochanym tatusiem.- cmoknęła go w usta i wyszła do łazienki.
Zimna woda ją ożeźwiła. Nie miała czasu na długą kąpiel, szybki prysznic musiał wystarczyć.
-Kate?
-Hm, chcesz się wycofać?- spytała, poprawiając mu krawat.
-Powinienem ubrać muchę, tak? Boże, czemu zdecydowałem się na krawat.
-Uspokój się, ojcze. Wyglądasz świetnie.
-Odprowadzisz mnie do ołtarza?
-Słucham?- zaskoczył ją.
-Chciałbym, żeby obie moje córki były wtedy przy mnie.
Przytuliła go delikatnie i zgodziła się.
Miała tylko jednego ojca, przez wiele lat tylko on był jej rodziną. Kochała go ponad życie. Sama myśl, że mogłaby zrobić coś, co by go zawiodło napawało ją złością. Od wielu lat była córeczką tatusia, nawet pojawienie się Victorii nic nie zmieniło w ich relacji, przeciwnie, zbliżyli się do siebie. Macocha nienawidziła pół-Australijki. Z każdym dniem uświadamiała jej, że Victoria jest ważniejsza, lepsza. Im gorzej traktowała ją Brygida, tym lepszy był dla niej Tomasz.
-Aga jest szczęściarą, tato.
-Dobrze by było, gdyby też tak sądziła.-zażartował żużlowiec, chociaż widać było po nim, że jest spięty. Córka klepnęła go w ramię.
-Przeżyłeś mnóstwo wypadków, wykaraskałeś się z katastrofy awionetką, wychowałeś samotnie córkę, przeszedłeś przez -zawahała się na moment, nie wiedziała jak nazwać to zdarzenie - historię z Brygidą, a nie potrafisz iść tam i powiedzieć 'tak'? Jesteś Tomasz Gollob. Kto inny to zrobi, jeśli nie Ty?
-Chcesz to zrobić za mnie?
-O nie, dziękuję. Ja już miałam jeden ślub.
-Kochanie, wiesz, że wesprę Cię w każdej decyzji, ale ta była błędna.
-Tato...
-Posłuchaj, Darcy to -zrobił pauzę, nie chciał powiedzieć złego słowa, ale nie można też było mówić o nim w samych superlatywach. -dobry zawodnik.
-Daj spokój, Tomasz.- zaśmiała się, słysząc 'dobry zawodnik'.
-I dobry ojciec.
-Okey, jest dobrym ojcem, ale jako mąż się nie sprawdził.
-Kocha Cię.
-A ja kocham jego, ale to nie jest ważne w tej chwili. Teraz liczysz się tylko Ty. Ty i Aga.
-Kate...
Brunetka wzięła ojca pod rękę.
-Chodźmy uczynić ją szczęśliwą.
-A potem zajmiemy się Tobą.- dodał cicho, ale tak, żeby mogła go usłyszeć
Obserwował ją, kiedy razem z siostrą odprowadzały Golloba do ołtarza.
Były całkowicie różne. Młodsza, ale wyższa Victoria poruszała się ciężej niż Kate, która wyglądała, jakby płynęła. Zaparło mu dech, kiedy ją zobaczył. Jasnozielona sukienka, którą wybrała dla niej siostra, podkreślała jej sylwetkę. Wyobrażał sobie ich razem, idących tamtędy.
Jej rodzina lubiła żenić się podczas ślubów niespodzianek. Musiał to przyznać. Taki już był ich urok.
Lubił ją sobie taką wyobrażać, przez chwilę była nieosiągalnym bóstwem, ale wiedział, że jest nieosiągalna dla pozostałych, nie dla niego. Nie patrzyła na niego, przez całą ceremonię nie spojrzała na niego ani razu.
Przygotował zestaw uśmiechów, wyrażających nadzieję, radość, zrozumienie, otuchę i miłość, a ona nie dała mu szansy na ich zaprezentowanie. Zmartwiło go to.
Mały Thomas kręcił się niespokojnie na kolanach swojego taty, chcąc wyjść na środek i pobiec do dziadka.
Pierwszy taniec. Kiedy po raz pierwszy tańczyła z Darcym? Przed ślubem czy po? Kołysała się na boki siedząc na krawężniku. Potrzebowała chwili, kręciło się jej w głowie.
-Ktoś tu przesadził z szampanem.
-Wcale nie, panie Rosyjski Żużlowiec.
Emil przysiadł się do niej.
-Wyglądasz na pijaną.
-Może po prostu szczęśliwą?
-Z Wardem?
-Chyba tak. Jest coraz lepiej.
-Czy to źle jeśli powiem, że jestem zawiedziony?
-Co?
Emil pokręcił głową, był pijany, mógł użyć tego później jako wymówki.
-Odpuściłem sobie Ciebie.
Zaskoczył ją. Nie zdawała sobie sprawy, że kiedykolwiek mógłby coś do niej poczuć.
-Nie, nie żartuję z Ciebie.
Odsunęła się kilka centymetrów, kiedy dotknął ręką jej dłoni.
-Sądziłem, że on to szybko zniszczy.
-Emil, lepiej nie mów nic więcej.
-Ciężko Cię widywać i nie móc zrobić żadnego kroku.-powiedział cicho, a ona zmieszała się.
Kate nie była pijana, wiedziała co się dzieje wokół niej.
-Emil, proszę Cię, będzie lepiej jeśli nie powiesz nic więcej.
-Masz rację. Po co mówić skoro czyny są lepsze?
Zanim zorientowała się o co mu chodziło, zdążył przycisnął swoje usta do jej warg. Oniemiała, w pierwszej chwili nie zareagowała, pozwoliła mu się pocałować. Kiedy językiem rozchylił jej wargi, odsunęła się.
-Nie.- powiedziała stanowczo, łapiąc oddech.- Nigdy więcej tego nie rób.
-Też tego chciałaś.
-Mylisz się.
-Nie przerwałaś.
-Emil, skończmy to. Najlepiej będzie jeśli teraz się rozejdziemy.
-Zaczekaj.
Złapał ją za rękę kiedy odchodziła.
-Będę czekał na Twój telefon.
Bez słowa odeszła i weszła do środka.
-Kate, tutaj jesteś!
Darcy wziął ją w objęcia.
-Gorąco Ci? Jesteś jakaś taka zarumieniona.
-Tak, trochę.
-Stęskniłem się za Tobą.
Wtulił ją w siebie i zaciągnął się zapachem jej włosów.
-Kocham Cię, Kate.
Zamknęła oczy. Wszystko się skomplikowało...
Emil?! Spowiedziwałabym się Martina.. kogokolwiek.. ale Emil?! Cicha woda... Mam nadzieję, że to alkohol namieszał mu w głowie... Nie zachował się najlepiej... Już sie bałam, że Ward to zobaczy i mu przywali...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście rodzinka jest szalona :D Ale fajny taki spontan <3
Skoro wszystko się skomplikowało to chyba Emil nie jest jej obojętny...
Nie ma to, jak ślub na spontana XD nawet ludzie po czterdziestce mają szalone pomysły ;D
OdpowiedzUsuńEmil co Ty robisz?! A ja myślałam, że to jest taki spokojny chłopak. Mam nadzieję, że Kate powie Darcy'emu o tym pocałunku, bo lepiej, żeby dowiedział się od Niej niż od Emila.
Kiedy w ostatnim rozdziale pojawił się ten niepokojący telefon byłam pewna, że stało się coś złego. Na pomysł ze ślubem nigdy w życiu bym nie wpadła! Gratuluję kreatywności - to się ceni! :)
OdpowiedzUsuńA co do Emila - WOW. Tak, tymczasowo tylko tyle jestem w stanie napisać. Nie spodziewałam się! Aczkolwiek zaimponował mi - lubię facetów, którzy działają zamiast gadać ;) I żałuję, że Darcy tego nie widział. Mogłaby się wywiązać niezła bójka :)
Zastanawia mnie ostatnie zdanie. Czyżby cała ta sytuacja coś dla Kate znaczyła? Zobaczymy ;)
Pozdrawiam :)
To się pokomplikowało. Spodziewałabym się wszystkiego, ale Emil? Nie wierzę.. Ale ogólnie to bardzo mi się podoba Twoje opowiadanie. Pozdrawiam i życzę dużoo weny! :)
OdpowiedzUsuńNo skomplikowało się o to nieźle. Po co ten Emil się miesza? Przecież już tak dobrze im się układało.
OdpowiedzUsuńZawsze wzruszam się, kiedy opisujesz sytuacje związane z Tomkiem :) Perfekcja :)
Czekam oczywiście na nowy, życzę duuuużo weny i http://there-is-only-one-life.blogspot.com/ zapraszam do siebie na nowość :)
GOOOOOD
OdpowiedzUsuńBoski jak zawsze.
Eeeeemill głupku. No coments
Ślub Tomka. Super.
Ale mnie tu ominęło! :D
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Tomaszowi się coś stało, a tu.. ŚLUB??? Nieźle mnie zaskoczyłaś. Pozytywnie oczywiście! ;)
Emil wpada tak z nikąd i w najmniej odpowiednim momencie. xD
Tego też się nie spodziewałam :)