Sealy była wniebowzięta. Nareszcie była mężatką. Nie śniło jej się, że przyjaciele wymyślą dla niej taki cudowny prezent.
Widziała zdenerwowanie Chrisa, sama przez chwilę miała ochotę uciec. Max też wydawał się zagubiony
Nie chciała, żeby ten dzień się kończył. Goście tańczyli, ona siedziała na piasku i wpatrywała się w zachodzące słońce. Sealy Holder. Sealy Holder. Uśmiechnęła się do siebie. Brzmiało całkiem fajnie.
-Można?
-Siadaj.
Przysiadł się, nic nie mówili, oboje patrzyli przed siebie.
-Gratulacje, wreszcie się stało.- uśmiechnął się nieśmiało do niej
W odpowiedzi oparła głowę na jego ramieniu.
-Zazdroszczę mu, wiesz?- powiedział cicho.
Sealy spojrzała na niego pytająco, Darcy pospieszył z odpowiedzią:
-Chrisowi. Zazdroszczę tego wszystkiego... Ciebie, Maxa. Szczęścia.
-Też Cię to kiedyś czeka...
-Już czekało... Ale wszystko zepsułem.
-Darcy, mogę Cię o coś zapytać?
-Śmiało.
-Dlaczego? Dlaczego to zrobiłeś?
-Długa historia.- westchnął.
-Mamy czas. Do rzucania bukietem jeszcze czas.
-Zaczęło się od...
Kate sączyła sok przez rurkę, kiedy przysiadła się do niej osoba, której najmniej się spodziewała.
-Drinka?- uśmiechnięta, wymalowana aż do przesady buzia pojawiła się tuż przed nią.
-Nie, dzięki. Nie piję.
-A ja chętnie.
-Częstuj się.
Kate była pewna, że Lizzie nie szuka przyjaźni z żoną swojego chłopaka. Ciekawiło ją, czego chce. Ale nie podejmowała tematu, obiecała sobie, że odpuści. Darcy miał prawo ułożyć sobie życie na nowo. Nawet jeśli ją pocałował. To nic nie znaczyło prawda? Dla nikogo.
-Ładny ślub.
-Prawda? Seal i Chris na to zasłużyli.
-Twój i Darcy'ego też był piękny?
Kate o mało nie parsknęła śmiechem.
-Był... wyjątkowy. Na swój sposób.
-Wiesz, że podpisał papiery, prawda?
-Obiło mi się o uszy.
-To dobrze. Byłabym wdzięczna, gdybyś teraz się już z nim nie kontaktowała.
Brwi Kate podjechały do góry. Zastanawiała się, czy się przesłyszała.
-On Cię już nie kocha, teraz jest ze mną. Nie mieszaj się w to. Też chcesz sobie ułożyć życie, mam rację?
Kate chciała to usłyszeć. Ale usłyszeć od niego. Czy to możliwe, żeby bał się rozmowy z nią i przysłał swoją dziewczynę w zastępstwie. To takie niedojrzałe. Ale czy on taki nie był?
-Wiesz, że mam rację. Po co masz się męczyć? On i tak do Ciebie nie wróci. On jest mój. -klepnęła ją niezbyt zgrabnie w rękę i odeszła.
Może Lizzie była mądrzejsza niż wszyscy sądzili?
-Czego chciała?- Martin objął przyjaciółkę i przeprowadził kawałek dalej.
-Powiedzieć, żebym się odczepiła od Darcy'ego.
-Zabawne, kiedy ktoś przejmuje Twoją rolę.- próbował ją rozweselić.
Uśmiechnęła się, ale bez przekonania.
-Co zrobisz?
-Chyba z nim pogadam.
-Powiesz mu o dziecku?
-Nie wiem. Wszystko między nami skończone...
Martin prychnął.
-Oboje wiemy, że tak nie jest.
Kawałek dalej siedział Darcy, którego zostawiła Sealy na rzecz tańca ze swoim mężem.
-Masz okazję, Kate. Teraz.
Pokręciła głową. Nie mogła teraz iść, to jeszcze nie ten czas.
-Teraz albo nigdy.
Wyłączyła myślenie, wstała i ruszyła w jego stronę. Odpędzała każdą myśl, która sugerowała jej ucieczkę.
Kiedy ją zobaczył wziął ją za rękę i bez słowa odszedł dalej, ciągnąc ją za sobą.
Szli kawałek już, wciąż trzymając się za ręce. Żadne z nich nie odważyło się puścić.
-Rozmawiałam z Lizzie.- postanowiła przerwać ciszę.
Kiedy jej nie odpowiedział, dodała:
-Mogłeś mi sam powiedzieć, że nie chcesz utrzymywać ze mną kontaktu.
-Co?
-Ona nie chce, żebyś...
-Gówno mnie obchodzi czego ona chce!
Odwrócił się gwałtownie, a ona instynktownie się cofnęła.
Przez chwilę miała wrażenie, że znów ją uderzy. Było jasne, że ten strach będzie jej towarzyszył jeszcze bardzo długo.
-Przepraszam...- powiedział cicho i pogłaskał ją po policzku.- Nie musisz się mnie bać.
Chwyciła jego dłonie i przyłożyła ja do swoich policzków.
-Jak się czujesz będąc już prawie rozwódką? Lepiej?- zapytał prawie szeptem.
-Ani trochę.-szepnęła, patrząc mu w oczy.
-Nie chciałem tego... Musiałem...
Czekała, aż dokończy myśl, ale tego nie zrobił.
-Wszyscy mamy swoje tajemnice, prawda?- rzucił w przestrzeń.
Pomyślała o dziecku, o mały włos nie dotknęła brzucha. Luźna sukienka go maskowała, ale wiedziała, że niedługo nie będzie dało się go zakryć.
-Wiesz jaka jest moja?
-Jaka?
Przez chwilę chciał jej powiedzieć, bardzo chciał. Ale nie mógł. Nie mógł jej narazić.
-Taka, że wciąż Cię kocham.
Złożył delikatny pocałunek na jej ustach. Czekał na jej reakcję, ale ona na chwilę skamieniała. Wtedy dał drugi, trzeci, po czwartym nie wytrzymała i wpiła się w jego usta.
Świata nie było. Niczego nie było. Liczyło się tu i teraz.
Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Kręciło jej się w głowie. Z bólem serca odsunęła się od niego. Oboje oddychali ciężko.
-Darcy, nie możemy...
-Chrzanić to! Kocham Cię, Kate! Tylko to się dla mnie liczy
-Darcy, ja...
Jestem w ciąży. Jestem w ciąży! Powiedz to! No powiedz!
-Ja...
Powiedz, do cholery!
-Ja muszę już iść.
Stchórzyła. Miała idealną okazję, żeby mu to wyznać. Była na siebie zła. Z tej złości płakała. Musiała wyglądać żałośnie. Nie chciała iść taka zapłakana przez całe przyjęcie, więc szła obrzeżami. Objęła się ramionami i pozwoliła, by łzy bezsilności skapywały z jej oczu.
-Głucha jesteś?
W pierwszej chwili nie była pewna, czy coś usłyszała. Zatrzymała się i czekała, czy to się powtórzy.
-Wiem, że mnie słyszałaś.
Odwróciła się. Kawałek dalej stała Lizzie. Wydawało się, że odkleiła z twarzy ten tępy uśmiech. Jej twarz płonęła nienawiścią.
-Mówiłam , żebyś go zostawiła.
Nie powinna była pozwolić mu się pocałować. Nie powinna była oddać pocałunku. Tylko, że jego dotyk ją rozpalał... Chciała więcej, ale on nie był już jej.
-Nie pozwolę Ci mieszać się w nasze życie.
W jednej chwili doskoczyła do niej. Kate poczuła szarpnięcie za włosy i znalazła się na piasku.
-Nie odbierzesz mi go!- syknęła obecna dziewczyna Warda i popchnęła dziewczynę.
Kate skupiła się na obronie brzucha, nie mogła walczyć, bała się. Nie o siebie, ale o dziecko.
Lizzie przydeptała włosy Kate .
- Radzę Ci się wycofać.
Dwa głupki. Kochają się. Żadne nie chce rozowdu i nie mają odwagi sobie tego wyznać. AAAAA myślałam, że w końcu mu powie o ciąży.
OdpowiedzUsuńCo za suka z tej Lizzie, obawiam się, że ta bójka może zaszkodzić i nieźle namieszać...
Wszystko tak fajnie było, całowali się i nagle BUM-skończyło się.
OdpowiedzUsuńTą Lizzie to bym kopnęła ale tak żeby bolało-.- Oby Kate nic się nie stało i żeby dzidziuś był cały i zdrowy.
Czekam na to, aż się pogodzą i będzie git. :)
Czytając końcówkę rozdziału, aż serce mi zaczęło mocniej walić.
OdpowiedzUsuńCo za idiotka z tej Lizzie? Jak ona może decydować za Darcego? On jest dorosły i ma swój rozum.
Już miałam nadzieję, że ten pocałunek będzie początkiem czegoś dobrego, a tu niestety... Liczyłam, że Ward dowie się o dziecku i wspólnie wrócą do domu.
Oby dziecku nic się nie stało. A może Kangur się zjawi i uratuje ukochaną??
Błagam Cię nie każ nam dłużej czekać na nowy rozdział. :*
Kieliszkiem?! Tylko kieliszkiem?! Z KUFLA JEJ!!! xD
OdpowiedzUsuńWard, ogarnij się! Przestań skakać z kwiatka na kwiatek i nie mieszaj dziewczynie w głowie! Ale widać, że ma Lizzie w dupie! Chcieć to ona 'se' może!
Wrzucić do oceanu! Oddać kangurom! Wywieźć w tropiki i zostwić u tych, noo... Albinosów! :D
Zemsta musi być słodka! Można zawsze ogolić ją na łyso! Od wyboru do koloru! :D
WYGRALI!!! ALE MIAZGA!!! WARD- MÓJ KRÓL!!! HAHAHAHAHAHAHAHA!!! :3
Co za suka!! Nienawidzę Lizzie!
OdpowiedzUsuńAle mi ich szkoda. Nie potrafią wyznać sobie miłości. Ward czemu ty to popsułeś. A ta cała Lizzie. Ugh.. Powiedziałam bym coś brzydkiego, ale nie będę.
Zazdroszcze Seal. Też bym chciała taki ślub :)