sobota, 14 września 2013

Rozdział II.

Martin pojawił się znikąd. Kiedy zorientowałam się, że jednak żyję, siedziałam w samochodzie Słowaka.
-Co Ty sobie myślałaś?!- krzyczał łamaną polszczyzną. Nie powinnam, ale zaczęłam się śmiać. Złość Martina powoli ustępowała. - Śmiejesz się ze mnie?- Udawał obrażonego.- Nie podoba Ci się jak mówię?
-Nie, skąd.- próbowałam się uspokoić.- To takie urocze.
-Teraz to już musisz gdzieś ze mną wyjść.
-Nie mam zamiaru oponować.
-Opo.... nować?- wydawał się zmieszany.
-To znaczy, że wyjdę z przyjemnością gdzieś z Tobą.
-Aaaa... to lubię opo-nować.
-Co Ty robiłeś pod klubem o tej godzinie?- zastanawiałam się głośno.
-Nie wiem. To chyba przeznaczenie.- uśmiechnął się tajemniczo.
Martin na swój sposób był słodki. Zgoda, uratował mnie. Zgoda, podobał mi się. Ale nie czułam motylków w brzuchu... Może pojawią się z czasem? A może to tylko wymysły niespełnionych romantyków? Może to faktycznie przeznaczenie...
- ... i będzie tak zawsze.- z zamyślenia wyrwał mnie głos Martina.- Cieszysz się?
-Hm?
Chłopak westchnął: - Nie słuchasz mnie.
-Przepraszam... Wciąż jestem trochę w szoku.- łgałam. Przecież nie powiem mu, że zastanawiam się czy coś do niego czuję. A co jeśli odbieram mylne sygnały i on nie czuje nic?
-No dobrze. Mówiłem, że teraz zostanę Twoim księciem na białym.... eeee... koniu? Będę Cie ratować.
Roześmiałam się, kiedy zrobił celowo nieudolną zalotną minę.
-Dzięki Martin.
-Nie zaprosisz mnie do środka?
Popatrzyłam na zegarek.
-Innym razem.
-Trzymam za słowo. O 12 mamy pojedynek, pamiętać?
-Pamiętać. Do zobaczenia za parę godzin.
Wysiadłam i pomachałam mu. W domu panowała cisza. Zdjęłam buty do biegania, wzięłam prysznic i rzuciłam się na łóżko. Łagodnie i powoli odchodziłam do krainy Morfeusza, kiedy odezwała się komórka. Gwałtownie się rozbudziłam.
-Czego?- jęknęłam i sięgnęłam po komórkę
-Haaalo.
-CześćmałaZajętaMożewpadnęp CiebieMaszochotęnapizzęzkumplemMożemyteżwzią Darky'egoNocoTynatoNiedajsięprosićBędęza10minut!
-Co? Kto? Co? Co minut? Można wolniej? Kto mówi?
-Wstajemy, mała zołzo. Tu Chris, Twój najlepszy przyjaciel. Pytam czy jesteś dziś zajęta...
-Jestem.-przerwałam mu
-.. bo może wyskoczylibyśmy....- chciał dokończyć, kiedy zorientował się, że już odpowiedziałam.
-Umówiłam się z Martinem na 12. Dopiero położyłam się spać, więc wybacz ale wracam do snu.
-Na 12? Jest 13.30.
-Ok.- Zamknęłam oczy, ale po chwili szybko je otworzyłam.-CO?!
Popatrzyłam na zegarek. Faktycznie. Ale przecież nie zdążyłam jeszcze zasnąć, a kiedy wysiadałam z samochodu było przed 7!
Cholera, cholera, cholera, cholera... -powtarzałam w duchu, szybko się zbierając. -Nigdy nie będę na czas.
'Martin, wybacz, zaspałam. Będę za pół godziny.'
Nie odpisał. Obraził się? No pięknie, dziewczyno. Pewnie już jest w drodze powrotnej do Tarnowa. Wypadłam z domu, na klatce schodowej zderzyłam się z jakimś mężczyzną.
-Ała!
-Cześć! Zaspałaś...
-MARTIN! Myślałam, że...
-... się obraziłem? Nie. Tak myślałem, że dopiero wstałaś. Masz ochotę na śniadanie? - wskazał na papierową torbę w ręku i dwa kubki z kawą.- Lubisz pączki?
Zaskoczona powoli kiwnęłam głową.
-Jakie plany na cały dzień?
-Popołudnie miałam spędzić z Tobą, a wieczorem wybieram się do taty.- wybełkotałam zajadając się pączkami.
-Jak się czujesz?
Popatrzyłam na niego pytająco.
-No.... wczoraj....
Machnęłam ręką.
-Nie chcę już o tym gadać.
-Ok. - zmienił temat.- Często widuję Cię z Tomkiem Gollobem. Wiem, że to Twój ojciec i w ogóle... Ale... Czemu nigdy nie przychodzisz z mamą?
Ścisnęło mnie w żołądku.
-Bo... Bo jej nie znam.
Martin nie pytał, czekał tylko, czy będę chciała kontynuować.
-Tak na prawdę zawsze był tata i ja. Nigdy nie było 'mamy'. Uciekła kiedy się urodziłam. Ojciec mówił, że to była przelotna znajomość.
-Tutaj się wychowałaś?
-Nie. Pochodzę z Bydgoszczy...Ale prawie całe dzieciństwo spędziłam w Australii... Mam tam Holderów i kuzynkę ojca.
-Czemu się przeniosłaś do Torunia?
-Dorosłam. Ciotka nie musiała się już mną zajmować. Miałam zamiar wrócić do Bydgoszczy, ale wylądowałam tutaj.
-Szkoda, że nie w Tarnowie.- Martin udawał smutek.
Przekomarzaliśmy się chwilę, po czym Słowak spoważniał:
-Nie myślałaś, żeby ją odszukać?
-Myślałam. Ale nie wiem czy tego chcę. Nie wiem co miałabym jej powiedzieć...

***
Kilka dni później w Anglii. Darcy i Chris ścigali się na skuterach wodnych.
-HOLDER JESTEŚ CIENKI!- krzyczał Ward, kiedy woda chlustała mu w twarz
Po skończonej zabawie rzucili się na piasek.
-Wygrałem.
-Śnisz, rudzielcu.
-Mówiłeś, że Kate będzie z nami... Gdzie ona jest?
-Umówiła się z Martinem.
Ward gwizdnął, a Chris spiorunował go wzrokiem.
-Uważaj bo się zakochasz.
-Odwal się.
-Wyluzuj stary, przecież wiem jak jest. Czemu jej o niczym nie powiesz?
-Nie mogę. To zniszczyłoby wszystko.
-Sealy wie?
-Chyba się domyśla.
-To Twoje życie.... Wiesz co robisz...
-Nie tylko o moje życie tu chodzi.
-Wiem, wiem.

Komórka Chrisa zadźwięczała w torbie.
-To od niej?
-Taaa....
-Co pisze?
-Że musimy porozmawiać.
-O stary, teraz to masz przechlapane....
Holder nasunął czapkę na twarz. Nie chciał wiedzieć, o czym Kate chce rozmawiać. Ale miał nadzieję, że nie będzie to to, co nie dawało mu spokoju...


__________________________________________________
Krótko. :) Nie wiem czy ktoś to czyta, w każdym razie, piszę bo lubię, chociaż póki co się chcę rozpisać.
Powtarzam, wszystkie wydarzenia zawarte w opowiadaniu są fikcyjne. :)


PROŚBA.
Jeśli jednak ktoś to przeczyta, bardzo proszę o skomentowanie. Przyjmę każdą opinię.


4 komentarze:

  1. Zapraszam na speedway-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisać, pisać i to duuużo i często! :) opowiadanie mi się mega podoba <3 ah ten Martin... świetny jest :3 idę czytać dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. parę uwag... mam nadzieję że się nie obrazisz 1. matka nie mogła uciec zanim Kate się urodziła... wypadałoby poprawić na tuż po urodzeniu, no chyba że T. Gollob ma macicę i donosił ciążę;P 2. Kate jest w Toruniu i nagle ma być w Anglii z Chrisem i Darcym, pojawia się tu trochę takich niedogranych sprzeczności, ale ogólnie opowiadanie fajnie się zapowiada po przeczytaniu II rozdziałów, czytam dalej i myślę ze dalej będę dzielić się uwagami

    OdpowiedzUsuń