poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział XII.

-Nie wiedziałem, że masz gościa. -Vaculik nie spuszczał wzroku z Rudego.
-Właściwie, pomagam Kate w przeprowadzce do naszego wspólnego mieszkania.- Darcy podał mu rękę w geście powitalnym z satysfakcją.
Słowak postanowił nie dać po sobie poznać zaskoczenia. Przywitał się z rywalem, hamując złość.
-Może Ci w czymś pomóc?- zwrócił się do dziewczyny.
-Dziękuję, radzimy sobie.
-Kate, chciałbym z Tobą porozmawiać, na osobności.- zwrócił się do niej po polsku i wymownie popatrzył na Australijczyka. Nie była pewna ile z tego zrozumiał jej mąż.
Po angielsku poprosiła go, żeby zaniósł pudła do samochodu, ona z nim porozmawia, w razie kłopotów będzie alarmować. Ward pomarudził, pokręcił nosem, ale poszedł.
-Nie chciałaś się do mnie wprowadzić, ale do niego już tak?
-Martin, jeśli chcesz to roztrząsać to żegnam.- otworzyła drzwi.
-Pięknie wyglądasz...
-Martin...
-Mówiłem już, że się nie poddam?
-Martin, ja wyszłam za niego za mąż.
Takiego obrotu sprawy się nie spodziewał.
-Zwariowałaś?
-Przykro mi, Martin. Ale chyba już czas, żebyś stąd poszedł.
-Kochasz go?
-Żegnaj.
-Odpowiedz.
-Tak.
Wyszedł bez słowa. Na dole minął się z Wardem.
-Nie nachodź jej więcej.
-Ty o tym nie zdecydujesz. A Kate jakoś nie wyraża sprzeciwu. Nigdy nie wyrażała.- wyszczerzył się do niego bezczelnie.
-Jesteś kłamliwym gnojkiem.
-Nazywaj to sobie jak chcesz, ale Twoje małżeństwo nie potrwa długo.
-A, więc Ci powiedziała.- Ward był zadowolony z siebie.
-Cieszysz się, że ją masz, czy że mnie pokonałeś?
-W sumie to z tego i tego.
-Zgoda, wygrałeś bitwę. Ale wojna będzie moim zwycięstwem.
-Śnij dalej.
-Ten kto zabierze jej dziewictwo wygrywa i bierze dziewczynę.- warknął Vaculik.
W przypływie wściekłości Ward zgodził się.
-Skąd pewność, że już nie wygrałem?
-Tego akurat jestem pewien.
Dopiero później doszło do Warda, co zrobił.
"Kate mnie zabije"- pomyślał, wchodząc z powrotem do mieszkania.
Jego żona właśnie mocowała się z pudłem i taśmą klejącą.
-Słodko wyglądasz.- obserwował ją oparty o ścianę.
-Wiem,wiem.- machnęła ręką.-Chodź mi pomóż.
-Co tylko zechcesz...
Było jej żal wyjeżdżać. Ogarnęła wzrokiem praktycznie puste mieszkanie, pozostały tylko meble właścicieli.
Darcy położył jej dłonie na ramionach.
-Gotowa rozpocząć nowe życie?
-Tak myślę.

Kiedy następnego dnia dotarli do nowego domu, rzeczy już na nich czekały. Sezon miał się zacząć za tydzień. W ich życiu zrobiło się nerwowo. Rozpakowywanie dłużyło się. Nie mogli się dogadać, co gdzie postawić, które rzeczy zachować. Kate nie wytrzymała, usiadła na środku pomieszczenia, które miało być salonem, a póki co było stertą walających się rzeczy i zaczęła płakać.
-Hej, co jest? -Darcy kucnął przy niej i przytulił do siebie.
-Zostaw mnie, jest jeszcze tyle roboty...
-Chodź tu.- przytulił ją mocniej.- Damy sobie radę. Teraz damy sobie radę ze wszystkim. Razem.
Był dla niej taki kochany.

Siedziała w salonie, za kilka godzin w Nowej Zelandii miał zacząć się sezon, kiedy zadzwonił telefon.
-O BOŻE, TO JUŻ?!- ubrała się pospiesznie i popędziła do przyjaciółki. Pomogła się jej spakować, załadować do samochodu i odwiozła do szpitala.
Chciała zawiadomić brata, ale najwyraźniej spał.
-Wiem, że za chwilę wsiądziesz na motor i będziesz jechał, ale tu się rodzi Twój syn!- darła się na telefon.
Zadzwoniła do męża. Po jego głosie poznała, że spał.
-Coś się stało?
-Stało. Wstawaj natychmiast i zanieś telefon Chrisowi!
-Kate... tu jest środek nocy...
-Nie denerwuj mnie, bo będziesz sam się przytulał w nocy.
-Hej, spokojnie, już wstaję.
-Pospiesz się.
-Ale co jest takiego ważnego, że musisz mnie budzić?
-POTOMEK MU SIĘ RODZI, DO JASNEJ CHOLERY!
Usłyszała huk, pewnie spadł z łóżka. Oczami wyobraźni widziała, jak obolały klnie pod nosem.
-Niech zgadnę, zaplątałeś się w kołdrę?
W odpowiedzi mruknął kolejną dawkę przekleństw, Kate zachichotała.
Wskoczył na Chrisa z okrzykiem: " Gratulacje!".
-Kurwa, Darcy, czego się drzesz? Złaź ze mnie.
-Telefon do Ciebie, tatuśku.- wyszczerzył się.
Chris oprzytomniał momentalnie.
-Cześć, braciszku.
-Co się tam dzieje?
-Dziecko Ci się rodzi, chcesz posłuchać?
-No!
Przyłożyła słuchawkę do przyjaciółki. Chris był wzruszony, starał się podtrzymywać ją na duchu. Był trochę rozczarowany, że nie zdążył wrócić. Całą noc siedział przy telefonie. Ma syna. Max. Max Holder. Nie mógł się doczekać, aż wróci do domu, weźmie ich w ramiona...
Zszedł na dół, przywitały go gromkie brawa i gratulacje.
-Ward, Ty paplo.
-Ktoś im musiał to powiedzieć.- Rudzielec wzruszył ramionami.
-Ktoś musi im powiedzieć, że nie tylko to świętujemy.
-Kate Cię zabiję.
-Chłopaki, pogratulujcie też naszemu Rudemu, biedak już wie, co to znaczy mieć żonę!
Wszyscy ryknęli śmiechem, ale pogratulowali mu. Nikt chyba nie wierzył z początku, że to prawda. Ward i żona?!
Grand Prix dla kangurków skończyło się niezbyt udanie. Żaden do półfinałów nie wszedł.
W jednym z wyścigów Vaculik i Ward sczepili się motocyklami i upadli na tor. Obaj mieli do siebie pretensje. Schodząc z toru wymienili 'uprzejmości', a w parku maszyn o mało się nie pobili, Chris i Tai na szczęście ich rozdzielili.
Chris i Darcy z różnymi humorami od razu się spakowali i wsiedli w samolot. Obaj mieli gdzie wracać.

Max był ślicznym dzieckiem. Cały Chris... Wardowie zostawili ich samych.
-Myślisz, że my też będziemy takiego mieć kiedyś?
-Darcy, dobrze się czujesz?
-No, ale popatrz, fajnie byłoby mieć takich dwóch mnie, co?
-Taaa... Super! -śmiali się do siebie.
-Albo taką malutką Ciebie... Fajnie byłoby być tatą. Chodź, zrobimy sobie dzidziusia.
-Darcy postaw mnie!
Nucił pod nosem melodie z Mickey Mouse Clubhouse.
-Kochanie, rozważasz zmianę barw klubowych?

Kate nie mogła nacieszyć się długo mężem. Ciągle był w trasie.
Doskwierał jej jego brak. Tęskniła za tym, że kiedy się budziła, on był przy niej, że ją przytulał, całował.
Nie żałowała, że są razem.
Ostatnio jego wyniki nie były najlepsze. Postanowił wziąć się w garść i więcej trenować w Toruniu i Poole. Przez to widywali się jeszcze mniej. Podziwiała jego determinację.
I cierpliwość. Nie sypiali ze sobą, on szanował jej decyzję. Ufała mu, wiedziała, że by jej nie zdradził.

Grand Prix w Lesznie okazało się strzałem w dziesiątkę. Mnóstwo ludzi, porywający doping kibiców. Kate przyjechała, żeby wspierać trzech najważniejszych w jej życiu mężczyzn.
Podnosiła na duchu męża, obserwowała jak zaczyna się nakręcać. Czuła, że będzie dziś nie do zatrzymania...
Vaculik obserwował ich ze swojego boksu. W głowie obmyślał plan...

Ward faktycznie szedł jak burza. Trzy punkty za trzema punktami. Był nabuzowany. Po każdym wygranym biegu od razu szedł do żony, brał ją w ramiona i całował.
-Jesteś świetny, kochanie.
Niestety dla niego... w półfinale Lindgren nie opanował motocykla, wjechał w Warda, a ten z całym impetem uderzył o bandę.
Kate wstrzymała oddech. Darcy leżał na torze i się nie ruszał.
Nie mogła się ruszyć.
W oddali słyszała Chrisa i Tomasza, którzy próbowali dodać jej otuchy.
 Ale w myślach ciągle powtarzała: 'Podnieś się. Podnieś się, Darcy. Nie zostawiaj mnie tak'.
Ward wciąż był nieprzytomny, Lindgren miał potworne wyrzuty sumienia. Wiedział, że jeśli on się nie obudzi, już nigdy nic nie będzie takie samo. Nawet Martin się przejął. W tym momencie nie miał ochoty na gierki. Nie chciał wygrać w taki sposób.
Chris był już przy przyjacielu, chciał się czegoś dowiedzieć. Nie było wesoło...
Australijczyk oddychał, ale nie odzyskał przytomności.
Został załadowany na nosze i wniesiony do karetki.
Kate nie chciała słyszeć o tym, że mogłaby nie jechać z nim.
Tylko on się liczył...

Zawody wygrał Emil Sayfutdinow.

13 komentarzy:

  1. Coś czuję, że te debilny zakład jeszcze sporo namiesza.. wiedziałam, że długo nie będzie dobrze i Ward w końcu coś odwali... Mimo wszystko ten upadek... masakra. A Martin mnie zaskakuje, ale sama nie wiem co myśleć. Aaaa Max słodziak! Czekam na ciąg dalszy.. Ward trzymaj się chłopie

    OdpowiedzUsuń
  2. idziesz jak burza z tym opowiadaniem :D Oczywiście mnie to odpowiada :D ale pamiętam, że miałam tak samo jak chodziłam do szkoły i trzeba było się uczyć to wtedy przychodziła największa wena :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie kończę kolejny :)
      Niestety, a może stety, tak jest. :D
      Nie narzekam, bo uwielbiam pisać :D

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ja po wczorajszych zdarzeniach straciłam wenę. :(
      Ale do studiów jeszcze daleko, więc pewnie jeszcze sporo napiszę. :D
      Można gdzieś Cie jeszcze "złapać" oprócz gg?:D

      Usuń
    4. Mnie osobiście te wydarzenia tylko motywują do pisania :)
      Ale fakt faktem, działo się wczoraj dużo.
      I jeszcze ten koniec sezonu Tomka...

      Reaktywowałam gg specjalnie na potrzeby bloga :)
      Jest jeszcze możliwość kontaktu przez last.fm, filmweb lub po prostu mailem :)
      Aczkolwiek, nie mam pojęcia czy któraś z tych opcji by Cię interesowała :)

      Usuń
    5. W taki razie chyba też będę musiała je reaktywować.
      Odpowiednia muzyka i wena sama wraca.
      Ten sezon to jakiś koszmar a wczorajsze wydarzenie jeszcze bardziej mnie przybiło, dlatego mam nadzieję, że klub dostanie wysokie kary, ale Nas nie zdegradują bo to będzie kolejny cios dla kibiców i chłopaków którzy nie mieli wyboru, a cały sezon walczyli pomimo tylu przeciwności. :(

      Usuń
    6. Jestem za! ;)
      Szkoda mi zawodników i kibiców. Nie dość, że dostali w kość od losu, to jeszcze 'góra' niszczy ten klub.
      Jestem ciekawa, jaka przyszłość czeka toruński żużel....

      Usuń
    7. Czekam na decyzję jak na wyrok...
      Wykończę się po tym sezonie...
      Nagrodą miało być SPG w Toruniu, ale zapowiadają się ostro " wybrakowane" zawody...
      masakra.

      Usuń
    8. Czy klub wydał jakieś oficjalne oświadczenie dla kibiców?

      Usuń
    9. Oni nie czują potrzeby tłumaczenia się kibicom.
      Była konferencja prasowa, ale jak dla mnie ośmieszyli się jeszcze bardziej.

      Usuń
  3. Darcy! Żyj! BO przegrasz zakład :) Hehe. Nie no to też było chamskie. Jak można założyć się o kobietę. Faceci to dupki. Martin powtarzam to po raz ostatni. WYPAD!! Zostaw ich w spokoju! (to tak do poprzedniego rozdziału, bo zapomniałam napisać :P) Gratulacje dla państwa Holderów :) Tekst Darcy'ego mnie rozwalił : No, ale popatrz, fajnie byłoby mieć takich dwóch mnie, co?. Haha jebrałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęśliwa rodzinka Holderów już w komplecie! :D
    Biedny Darcy... ciekawe, jak to się potoczy. Lęcę czytać następny, a potem widzimy się na gadu. :)

    OdpowiedzUsuń